Na półwyspie helskim morze odsłoniło zatopiony pociąg

Fale morskie, sztormy i odpływy regularnie ujawniają tajemnice sprzed 70 lat. Po raz pierwszy od wielu lat na półwyspie helskim, w okolicach Chałup spod wody i piasku wyłoniło się jedno z ostatnich świadectw niemieckiego oporu w 1945 roku - przedwojenny parowóz. 

W styczniu 1945 roku sytuacja III Rzeszy na Pomorzu Gdańskim była już przesądzona. Armia Czerwona po zakończeniu operacji wiślańsko-odrzańskiej i wschodniopruskiej ustanowiła linię frontu na linii: od wybrzeża Zalewu Wiślanego wzdłuż rzeki Nogat, dalej wzdłuż Wisły na jej prawym brzegu, aż do okolic Chełmna, gdzie linia zakręcała na zachód i szła mniej więcej wzdłuż linii Sępólno Krajeńskie-Okonek-Kalisz Pomorski-Recz-Pyrzyce-Cedynia do rzeki Odry. Za linią frontu pozostawały w okrążeniu zgrupowania niemieckie w Pile, Wałczu, Choszcznie i Malborku. Znajdująca się na terenie Pomorza gdańskiego i zachodniego niemiecka Grupa Armii "Wisła" była otoczona od wschodu i południa wojskami: 2 Frontu Białoruskiego, a na lewym skrzydle wojskami 1 Frontu Białoruskiego. Wojska niemieckie borykały się z trudnościami zaopatrzeniowymi, a stany dywizji mocno przetrzebione. Plany radzieckie na nadchodzące miesiące zakładały wykonanie głównego uderzenia siłami 2 Frontu Białoruskiego z okolic Grudziądza, tak aby po 10 dniach operacji osiągnąć ujście Wisły-Tczew-Bytów-Miastko-Szczecinek, a następnie po wzmocnieniu frontu 19 Armią przejść do natarcia w ogólnym kierunku na Szczecin, a oddziałami prawoskrzydłowymi opanować rejon Trójmiasta.

Plan Operacji Pomorskiej z 1945 r.

Na Pomorzu gdańskim Niemcy pod koniec stycznia rozpoczęli akcję ewakuacji ludności w głąb Rzeszy. Miała się odbywać drogą morską, wobec czego korzystając z wszelkich dostępnych środków transportu wodnego rozpoczęto przewóz ludzi na Hel. Półwysep był zatłoczony, sprowadzono od 140 tys. do 365 tys. ludzi. oprócz tego olbrzymie ilości sprzętu wojskowego - ale bez amunicji i paliwa. Brakowało też pożywienia. Bezustannie trwały naloty rosyjskich myśliwców i bombowców, transporty morskie regularnie były zatapiane w okolicach półwyspu. Najsłynniejszym świadectwem tych wydarzeń jest zatopiony 30 stycznia okręt koszarowy Wilhelm Gustloff z ok. 10 tys. pasażerów na pokładzie.

Uciekinierzy z Prus Wschodnich na węźle Hucisko w Gdańsku

By uchronić ewakuowaną ludność Niemcy wykorzystali polskie doświadczenia z 1939 roku - czyniąc z Helu twierdzę, która otoczona morzem i barykadami na lądzie mogła by bronić się kolejne tygodnie. W najwęższym miejscu cypla, między Chałupami a Kuźnicą, dokonali przekopu półwyspu, od morza do zatoki. Na odcinku między Chałupami a Kuźnicą zbudowali zaporę przeciwczołgową – ze składów kolejowych wpuszczonych w morze.

Zapora z parowozów na linii 213. Zapora ta została zbudowane przez wojska niemieckie w końcowej fazie II Wojny Światowej / Muzeum Kolei Helskich

W tym celu zrobiono rozjazd od istniejącej linii zbudowanej w 1921 roku. Następnie po nim do wody wjechały parowozy. Lokomotywy idealnie nadawały się na zapory - Czołgi nie mogły się przedrzeć przez barykady, a atakujący żołnierze, aby je pokonać, musieli wspiąć się na nie lub opłynąć je w głębokiej i zimnej wodzie bałtyckiej. Zatopione w okolicach Chałup składy kolejowe mogą ważyć nawet ponad 100 ton. Miejscowi mieszkańcy twierdzą, że taki barykad miało znajdować sie tu aż pięć: dwie od strony otwartego morza oraz trzy od strony Zatoki Puckiej. Zapory okazały się skuteczne. Dopiero 9 maja 1945 r., po podpisaniu przez III Rzeszę aktu bezwarunkowej kapitulacji, Półwysep Helski się poddał.

Zapora z parowozów na linii 213. Zapora ta została zbudowane przez wojska niemieckie w końcowej fazie II Wojny Światowej / Muzeum Kolei Helskich

Zapora z parowozów na linii 213. Zapora ta została zbudowane przez wojska niemieckie w końcowej fazie II Wojny Światowej / Muzeum Kolei Helskich

Cyklicznie w okolicach Chałup odpływ odsłania fragmenty parowozu zatopionego w piasku. To prawdopodobnie ostatni skład, jaki w morzu pozostał, gdyż barykady przy Kuźnicy od strony pełnego morza wysadzono. Lokomotywy od strony zatoki natomiast wyciągnięto po wojnie i przywrócono do ruchu. Jeździły po pomorskich torach jeszcze wiele lat, aż w końcu trafiły na złom. Ta bliżej Chałup została pod wodą i piaskiem. Mieszkańcy Chałup twierdzą, że jeszcze w latach 60. było widać już niewielki fragment wystającej znad wody lokomotywy. Ci, którzy próbowali kopać, dostrzegali zarysy kabiny maszynisty. Dziś cykliczne odpływy morskie odsłaniają fragmenty jednej z lokomotyw - poniższe zdjęcia udostępnił nam pan Leszek Kucira z Kuźnicy.

Fot. Leszek Kucira

  

          

Fot. Leszek Kucira

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: