Kociewski renesans, Marilyn Monroe i niezwykłe widokówki

Co się stało z Kociewiem?” - pytał pół wieku temu Lech Bądkowski wybitny regionalista, pisarz, dziennikarz, tłumacz oraz kaszubski działacz polityczny, kulturalny i społeczny, a także – o czym mało kto pamięta – cichociemny i kawaler orderu Virtuti Militari.

 

Kociewiacy oceniają się wciąż bardzo surowo mówiąc, że nadal w kwestii samookreślenia i budowania własnej lokalnej tożsamości, mają bardzo wiele do zrobienia. Patrząc na ten problem z boku, z punktu widzenia człowieka metropolii, żyjącego na styku Gdańska, Żuław, Kaszub i właśnie Kociewia, pozwolę sobie zwrócić uwagę, że w dobie, kiedy na znaczeniu zyskuje zjawisko małych ojczyzn, Kociewie ma się zdecydowanie coraz lepiej. Nie tylko przenika do powszechnej świadomości, jako przynajmniej równorzędny Kaszubom region etniczno-kulturowy. ale także coraz skuteczniej promuje swoje dziedzictwo. Robią Od kilku lat moją bibliotekę, z narastającą intensywnością, wzbogacają kolejne pozycje z zakresu dziejów Kociewia. W ubiegłym tygodniu przybyły dwie kolejne.

 

Pierwsza to dziewiąty już tom „Tek Kociewskich”, wydany pod koniec ubiegłego roku przez Oddział Kociewski Zrzeszenia Kaszubsko – Pomorskiego w Tczewie. Arcyciekawa publikacja, pod redakcją Michała Kargula, nie ogranicza się tylko do etnicznego Kociewia, ale także zagląda na Żuławy. Tomasz Jagielski pisze o 150 rocznicy urodzin Maxa Halbego i historii wsi Leszkowy. Jerzy Kornacki przypomina postać Jerzego Adama Forstera – słynnego naukowca z Żuław Gdańskich, rewolucjonisty i uczestnika wyprawy Jamesa Cooka, który w rodzinnym Mokrym Dworze, ze względu na niemiecko brzmiące nazwisko, został odrzucony przy wyborze patrona lokalnej szkoły, a w Tczewie doczekał się wystawy i artykułów naukowych.

 

 

 

Z kolei Grzegorz Piotrowski przypomina niezwykle ciekawą historię kolei w Bydgoszczy, Tczewie i Skórczu a Krzysztof Kowalkowski przypomina czasy, kiedy w Gniewie rządził Jan III Sobieski. Czy wiecie Państwo, że w 1673 roku to właśnie w Gniewie znajdował się skarbiec Jana III, wywieziony tam w obawie przed Turkami? Z kolei Leszek Muszczyński powrócił między innymi do postaci Alfreda Eisenstaedt-a, urodzonego w Tczewie sławnego fotografa prasowego, pracującego dla magazynu „Life”. Eisenstaedt fotografował m.in. Marlenę Dietrich, Roosevelta, Churchilla i Kennedy'ego. Najbardziej znane zdjęcia wykonał jednak Marilyn Monroe i Albertowi Einsteinowi.Oprócz znanych osób fotografował też miasta: Paryż, Londyn, Mediolan, czy New York. Był pionierem fotografii reportażowej, od 1936 do 1972 roku pracował jako fotograf dla magazynu Life. Był autorem 92 okładek tego magazynu i 2500 ilustracji. To właśnie dla tego magazynu wykonał w 1945 roku swoje najsłynniejsze zdjęcie, przedstawiające parę całującą się na Times Square, na wieść o poddaniu się Japonii i zakończeniu II wojny światowej. Trzy lata temu, przy okazji remontu jego rodzinnej kamienicy, miałem okazję przypominać postać Eisenstaedta na łamach „Gazety Wyborczej Trójmiasto”, mając nadzieje że postać jednego z ojców współczesnych mediów zagości na stałe w świadomości Tczewian i mieszkańców Pomorza. Wygląda na to, że tak się zaczyna dziać.

Dziewiąte „Teki Kociewskie” to także arcyciekawe materiały żródłowe i krótkie podsumowania najważniejszych wydarzeń z życia zrzeszenia. Co ważne, wszystko to można przeczytać nie tylko papierowej publikacji, ale także w wersji elektronicznej.

 

Kolejną pozycją, która trafiła na moje biurko, jest drugie wydanie „Pozdrowień z Kociewia”, Mirosława Kalkowskiego i Romana Preisinga. To album starych pocztówek, będących podrożą po trzech kociewskich powiatach, od schyłku wieku XIX, aż do 1939 roku.

 

 

Do albumu trafiło 348 widoków Kociewia. Często przedstawiających miejsca i obiekty, których już nie ma. O ponad 100 więcej niż w pierwszym wydaniu. Zespoły widokówek poprzedzone są krótkim wstępem historycznym przybliżającym czytelnikowi w najbardziej niezbędnym skrócie historię danego powiatu. „Pozdrowienia z Kociewia” to lektura, która miłośnikowi historii potrafi zająć cały dzień i do której z przyjemnością można wracać. Na przykład po to, aby sprawdzić, jak wyglądała kiedyś ulica, na której było się kilka godzin wcześniej, podczas zawodowej wizyty w Skarszewach, Starogardzie, Świeciu, czy Tczewie.

Dwie pozycje. Każda niezwykle ciekawa i różnorodna. Każda osadzona w niezwykle ciekawym historycznie i kulturowo regionie, który wyraźnie przeżywa swój renesans.


Bartosz Gondek

 

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: