Charles Berg - Kostrzyn cz. VII

 

Pytanie o pobyt na Rugii wydało się Piotrowi tak dziwne, że aż poprosił o powtórzenie. Holtz uśmiechnął się i zapytał jeszcze raz:
-Zgodnie z pańskimi wcześniejszymi zeznaniami oraz informacją w aktach od 12 czerwca do 2 lipca 1906 roku przebywał pan na urlopie na Rugii. Tam też spotkał pan Teodora Mellera. Czy mógłby pan powiedzieć coś więcej o owym spotkaniu?

Mamy dla czytelników strfahistorii.pl kolejną część mini opowiadania Charlsa Berga - "Kostrzyn", które w odcinkach zamieścimy na łamach portalu. Autor jest znany w Gdańsku jako twórca kryminałów retro z dawnym Gdańskiem w tle. Debiutancka książka Charlesa Begra "Smierć w Oliwie" została wybrana najlepszym kryminałem na lato portalu granice.pl. 

Pierwsza część opowiadania  Kostrzyn dostępna TUTAJ

Druga część opowiadania Kostrzyn dostępna TUTAJ 

Trzecia część opowiadania Kostrzyn dostępna TUTAJ 

Czwarta część opowiadania TUTAJ

Piąta część opowiadania TUTAJ

Szósta część opowiadania TUTAJ

 
 
-Nie bardzo – odparł krótko – To było zwykłe spotkanie dwóch znajomych. Wspominki, piwo i kilka partii brydża. Pamiętam jedynie nazwę miejscowości w której się spotkaliśmy – Neuenkirchen. Nie wiem jak długo Teodor tam mieszkał ani co robił, zapytałem go ale odparł, że pracuje raz tu raz tam.
 
Nie takiej odpowiedzi oczekiwał kapitan, był to jednak jakiś początek, ważniejsza jednak była kwestia późniejszych kontaktów obu mężczyzn.
 
-Od jak dawna spotyka się pan z Zofią Meller?
 
-Skąd !? – zaczął gwałtownie i nagle przerwał Piotr, po czym już nieco spokojniej dodał – Moje życie prywatne chyba nie ma związku ze śledztwem?
 
-Jak więc wyjaśni pan kłótnię z Teodorem Mellerem zaobserwowaną jakiś czas temu w zamkowych koszarach? Świadkowie zeznali, że chodziło o jakąś kobietę.
 
-Tak, to prawda, ale nie o Zofię. Mówił o Elżbiecie. Podobno dostał jakiś anonimowy list i uznał, że to ja go wysłałem.
 
Rzecz jasna Piotr nie wiedział o jaką Elżbietę mogłoby Teodorowi chodzić, ale wzmianka o anonimowym liście nasuwała skojarzenia z kolejnym świadkiem – Franciszkiem. Jego rozmowa z Mellerem w bibliotece miała bowiem dotyczyć jakiś tajemniczych listów, które Teodor miałby otrzymywać. Zapytany o to drugi z brydżystów przyznał, że Meller oskarżył go o próbę szantażu za pomocą listów, musiał jednak przyznać, że żadnych wiadomości czy to anonimowych czy też nie do Teodora nie wysyłał. Zapamiętał jednak, że podczas kłótni kilkakrotnie padło imię Elżbieta. Kim jednak miałaby być owa kobieta Franciszek nie umiał powiedzieć.
 
Zeznania brydżystów wzajemnie się uzupełniały. Było to z jednej strony normalne z drugiej zaś zastanawiające. Normalne, gdyż skoro mówili prawdę fakty przez nich poświadczane nie miały prawa się różnić, zastanawiające z kolei, gdyż obaj byli gwarantami swojego alibi i los jednego zdawał się być powiązany z losem drugiego tym samym jakiekolwiek różnice w zeznaniach mogłyby mieć fatalny skutek dla obu mężczyzn. Obaj więc przyznali, że doszło do gwałtownej wymiany zdań pomiędzy każdym z nich a Mellerem, i za każdym razem chodziło o anonimowe listy, które Teodor miał otrzymywać. Niezwykle interesujący był również fakt, że podejrzenie co do autorstwa owych anonimów padło właśnie na dwójkę znajomych od brydża. Oznaczało to, że Teodor uważał, że zarówno jeden lub drugi mógł wiedzieć coś o Elżbiecie i to coś czego Meller nie chciał ujawnić. Problemem było tylko to, że w trakcie całego śledztwa nie pojawiła się żadna kobieta o tym imieniu, która miałaby jakikolwiek związek z zamordowanym bibliotekarzem. Nie znajdując innego wyjścia Holtz zlecił kolejną turę przesłuchać. Po raz kolejny przeszukano też wszystkie rzeczy Teodora starając się odszukać owe listy. Sprawdzono dokładnie całą korespondencję Mellera. i w końcu znaleziono jeden jedyny ślad - włożone w książkę zdjęcie kobiety. Nie była to ani Konstancja, ani Zofia ani też żadna ze znanych kapitanowi osób, możliwe więc, że była to Elżbieta.
 
Dokładne śledztwo i kolejne pytania przyniosły jeszcze jeden efekt. Poznano majątek Teodora i jakkolwiek nie należał on do osób zamożnych to zgodnie z zapisem w testamencie Zofia mogła liczyć na mieszkanie wraz z wyposażeniem oraz zawartość skrytki bankowej nr 21 zdeponowanej w Kostrzyńskiej Kasie Oszczędnościowo-Mieszkaniowej. Kluczyk do skrytki posiadali Teodor oraz notariusz u którego złożono kopię testamentu. W mieszkaniu Mellera żadnych kluczy nie było, pozostawało więc liczyć na notariusza.
 
Holtz wraz z Zofią niemal bezzwłocznie udali się do biura notarialnego, zanim jednak mogli uzyskać pozostawiony przez Teodora klucz trzeba było dopełnić wszystkie formalności. Odczytanie testamentu, sprawdzenie tożsamości i ostatecznie złożenie podpisu. Wszystko to zdawało się trwać niemiłosiernie długo, w końcu jednak notariusz przekazał stosowne dokumenty oraz klucz bratanicy Mellera. Formalnościom stało się zadość. Pozostało jedynie pójść i sprawdzić cóż takiego mieściło się w pozostawionej przez Teodora skrytce.
 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: