Gułagi - od obozów dla leniów po "białe krematoria"

O niemieckich obozach koncentracyjnych słyszeli wszyscy. Mało kto jednak zna dokładną hitsorię ich radzieckich, komunistycznych, odpowiedników - Gułagów. Uwaga, artykuł tylko dla ludzi o mocnych nerwach. 

System obozów koncentracyjnych dla przetrzymywania wrogów politycznych partii komunistycznej powstał krótko po rewolucji październikowej. Zgodnie z koncepcją Włodzimierza Lenina wzdłuż wybrzeży Morza Białego miały powstać obozy gdzie ich więźniowie- zekowie będą pracowali niewolniczo. Nazwano je Gułagami (Gławnoje uprawlenije isprawitielno-trudowych łagieriej i kolonij) i miały być miejscami internowania osób niepewnych politycznie i mniejszości narodowych. W roku 1920 było już 107 takich obozów. Feliks Dzierżyński uznał, że powstające obozy będą miejscem: „Gdzie praca aresztantów znajdzie zastosowanie, gdzie będą się trudzić panowie żyjący z powietrza albo ci, co nie potrafią pracować bez pewnego przymusu. (...) ten środek kary powinien być stosowany za niesumienność w pracy, za lenistwo, za spóźnienia” Ze względu na niski koszt pracy więźniów system obozów szybko stał się sposobem na poprawienie wydajności pracy. Wpływ na to miało z pewnością przyjęcie w 1929 roku planu pięcioletniego zakładającego coroczny 20% wzrost produkcji przemysłowej. Dlatego już w 1930 roku pojawiła się działalność Gułagów w planach ekonomicznych. Wprowadzono wtedy oficjalnie nazwę gułag, dekretem z 25 kwietnia 1930 roku.

W początkowym okresie zsyłani do obozów pracy byli przede wszystkim kułacy oraz przeciwnicy polityczni reżimu. Jednakże ze względu na zbyt wygórowane postulaty planu pięcioletniego, lokalni politycy okolic Uralu domagali się ciągłego rozbudowywania systemu gułagów i stałego napływu więźniów. Szczególnie po roku 1929 nastawione obozy nastawione były na wysoką wydajność gospodarczą. Wydaje się, że funkcja resocjalizacyjna spadła szczególnie po budowie Kanału Białomorskiego. Sukces tej, prowadzonej rękoma robotników przymusowych, inwestycji w latach 1931-1932 skłonił władze do zwiększenia znaczenia w gospodarce pracy niewolniczej. Podczas tej inwestycji dokonano bardzo dużego sukcesu inżynieryjnego nie używając prawie w ogóle maszyn. Bilans strat jednakże był znaczny i mógł sięgać nawet 25 tyś. zmarłych więźniów. By zmotywować więźniów do lepszej pracy po ukończeniu kolejnych etapów oraz całego kanały zwalniano najlepszych z nich. Badacze uważają również, że przyczyną rozbudowy systemu było zainteresowanie Stalina inwestycjami Piotra Wielkiego poczynionymi przy udziale siły niewolniczej. W swym przemówieniu dotyczącym industrializacji Stalin mówił: „Piotr Wielki, prowadząc interesy z bardziej rozwiniętymi krajami Zachodu, gorączkowo budował młyny i manufaktury, by zaopatrzyć armię i wzmocnić system obronny kraju.”  

Od początku lat 30 XX wieku zaznacza się więc intensywny rozwój systemu obozów koncentracyjnych w Związku Radzieckim. Najbardziej znanym został w Kołymie na północno-wschodnich rubieżach kraju rad. Pierwszym komendantem został Łotysz Eduard Berzin, będący pracownikiem wydziału specjalnego GPU, poprzedniczki NKWD. Myślał on poważnie o resocjalizacji więźniów wprowadzając do więzienia teatry, biblioteki, ogrody oraz wspierając przedterminowe zwalnianie dobrze pracujących. 

Krwawe żniwo kiepskich warunków

Obóz w Kołymie spełniał więc sztandarowe rolę pozytywnego obrazu obozu rosyjskiego, odbywała się w nim reedukacja klasowa poprzez pracę. Wchodził on w skład Dalstroju, szeregu obozów na Kołymie zajmujących się produkcją kopalnianą. Sam Berzin skupiony był na wyrobieniu jak największych norm wydobywanego przez jego więźniów złota, nie chciał natomiast poprzez surowe warunki i głodzenie doprowadzać do śmierci osadzonych. Pomimo to wobec nieodpowiednich ubrań i braku ciepłego schronienia śmiertelność była wysoka, sięgała nawet 50% rocznie. Pomimo wykorzystywania osoby naczelnika w propagandzie zewnętrznej Stalin zdecydował się zabić Berzina podczas Wielkiej Czystki. W późniejszych czasach śmiertelność w kopalniach znacznie wzrosła, szczególnie po agresji Niemiec na ZSRR Spośród grupy 12 tyś. Polaków zesłanych do kopalń Dalstroju w roku 1940, amnestii z 1941 roku dożyło zaledwie 583. Zsyłano też m.in. do Krigizi.

Jednym z najbardziej śmiercionośnych momentów był sam transport. Umieszczenie w bydlęcych , nie ogrzewanych wagonach na wielodniową podróż powodowało bardzo wysoki odsetek zmarłych już podczas drogi dojazdowej. Szczególnym problemem był brak ciepłego jedzenia i wody: „W ciągu trwaj trwającej 28 dni podróży, wodę podano nam tylko trzy razy, kiedy pociąg od czasu do czasu się zatrzymywał, by usunąć trupy z wagonów.” Dlatego władze Z.S.R.R musiały stale dbać o przypływ nowych więźniów. Dramatyczny los również był udziałem więźniów transportowanych drogą morską. NKWD kupiło statki by ułatwić sobie transport więźniów. Jednakże warunki podczas tych transportów były bardzo surowe. Kopalnie Dalstroju zaopatrywane były właśnie droga morską. Dla zaopatrzenia utworzono Główny Zarząd Północnej Drogi Morskiej (GUSMP) , który od roku 1932 miał wspierać Dalstroj.

Od roku 1935 obozy kopalnianie posiadały swoją flotę, która uzupełniała GUSMP. Transporty odbywały się w ładowniach statków, gdzie podczas trwającej około 6 do 11 dni podróży często otrzymywali tylko wodę. Statki były przeludnione, ich ładunek liczył nierzadko po 6-7 tyś. ludzi, dla statków długości 100 m. Sanitariatami były beczki, opróżniane do morza. Dużą śmiertelność podczas transportu powodowały również: brak ogrzewania oraz kryminalni więźniowie i ich krwawe rządy w ładowniach. Dochodziło do samosądów i gwałtów: „Z każdej napotkanej kobiety, którą atakowało po kilki mężczyzn naraz- natychmiast zdzierali ubranie. widziałem, jak usiłowały się wyrywać, kopały napastników i orały paznokciami twarze. (...) kilku co roślejszych rozglądało się po pryczach za młodymi mężczyznami. (...) młodzi chłopcy leżeli później na podłodze, krwawiąc i płacząc." 

Również zdarzały się przypadki pożarów oraz katastrof oraz pożarów, zatonęły m.in.: „Sibir”; „Kriestianka” oraz „Sjas’troj”. Szacunki wskazuja, że drogą morską do obozów kołymskich przez Magadan trafiło od 875 tyś. do 925 tyś. więźniów, śmiertelność podczas transportu mogła wynosić nawet kilkanaście procent.

Eksterminacja

Więźniowie obozów koncentracyjnych pracowali przy wyrębie lasów, budowie kolei, stalowni a także wybudowali od podstaw trzy miasta na Syberii: Workuta, Norylsk, Magadan. Wraz z rozwojem gułagów coraz częściej praca stawała się synonimem eksterminacji. Szczególnie obóz w Kołymie był uważany za najbardziej surowy i o największej śmiertelności. Więziony przez 18 miesięcy w gułagu w Karagpolu Gustaw Herling-Grudziński pisał we wspomnieniach: „W pierwszych dniach kwietnia gruchnęła w obozie wiadomość, że przygotowuje się etap na Kołymę. dopiero dzisiaj, kiedy przeczytałem już wiele książek o niemieckich obozach koncentracyjnych, wiem, że etap na Kołymę był w sowieckich obozach pracy czymś w rodzaju odpowiednika niemieckiej „selekcji do gazu”. (...) Nasz obóz zastygł z przerażenia. W barakach ucichły rozmowy, przy pracy narzekania, ambulatorium opustoszało. Zbliżał się dzień Sądu Ostatecznego i stawaliśmy przed obliczem naszego Pana z pokornymi twarzami, śledząc błagalnym wzrokiem błyskawiczne poruszenia jego miecza.” 

Fini amerykańscy

Wśród grup represjonowanych poprzez zsyłanie do obozów pracy, paradoksalny jest przykład Finów amerykańskich. Około 25 tyś. tych robotników przyjechało z USA podczas wielkiego kryzysu na zaproszenie propagandy radzieckiej do pracy w fabrykach jako wykwalifikowani robotnicy. W końcu lat 30 zostali oni uznani za „element niepewny politycznie” i w całości wysłani do gułagu. Podobny los czekał dużą część Bałtów, Irańczyków, Polaków, Greków, Niemców i Finów Karelskich. W samych obozach szczególnie na przełomie lat 30 i 40 mieszano ze sobą uruków czyli recydywistów z więźniami politycznymi. Władze obozów przymykały oczy na gwałty, grabieże i mordy popełniane na więźniach.

Ogółem w latach 1929-1953 istniało 476 kompleksów obozowych działających w ramach Gułagu. Poza pracą fizyczną  przy budowach infrastruktury oraz wyrębie lasów oraz pracą w kopalniach istniały również inne typy obozów. Były to przymusowe kołchozy, fabryki, hodowla oraz rybołówstwo. Pracowano nierzadko po 10-11 godzin dziennie oraz przy mrozach sięgających minus 50 stopni w skali Celsjusza. Istniały też specjalne obozy dla inteligencji technicznej oraz naukowców, gdzie przymusowo. prowadzono badania oraz prace na potrzeby Związku Radzieckiego. Obozy takie nazywano szaraszkami. Warunki bytowe były znacznie lepsze oraz obiecywano naukowcom przedterminowe zwolnienie w zamian za odkrycia. Stały głód rąk do pracy powodował, że skazywano do obozów osoby na podstawie absurdalnych oskarżeń oraz zsyłano mniejszości narodowe za samo pochodzenie etniczne. Zdarzało się, że 8 lat pracy w Gułagu otrzymał hydraulik, który wyłączał radio, gdy były czytane listy do Stalina, co zadenuncjowali sąsiedzi. Po agresji Niemiec internowano niemal wszystkich Niemców nadwołżańskich, zaś jeńców wojennych wysyłano do obozie w Wołogdzie. Wysoka śmiertelność wśród internowanych wynikała przede wszystkim z niskich temperatur, małych racji żywnościowych i wycieńczającej pracy. Bardzo rzadko zdarzało się by więźniowie jedli ryby lub mięso, zazwyczaj była to kasza, zupa warzywna oraz chleb. Czasem w koloniach otrzymywano herbatę, jednakże głównym napojem pozostawała woda. Więźniowie starali się uzupełnić dietę jagodami i grzybami i kłączami jednakże za odrywanie się od pracy można było utracić życie.

Głód

Racje żywnościowe były również bardzo niskie, w kopalniach stanowiły 2 miski cienkiej zupy oraz 300 gram chleba na dobę. Wysoka śmiertelność wynikała też z wysokich mrozów oraz nieodpowiedniej opieki lekarskiej. Brak witamin i niewłaściwa dieta prowadziły do szkorbutu i omdleń z głodu. Często pielęgniarzem osobowym zostawał jeden z więźniów, któremu dawano do przeczytania zaledwie 2 książki o chorobach. Zimą w Wierchojańsku niedaleko Kołymy odnotowano również temperaturę minus 68 stopni co świadczy z jakimi mrozami musieli się zmagać więźniowie. Często byli oni pozbawieni odpowiedniej odzieży. Na barak przypadały 1-2 piece co powodowało, że były w nim miejsca niemal całkowicie nie ogrzane. Problemem było zmuszanie więźniów do prac obozowych i porządkowych, tak, że pozostawało im na sen 4-5 godzin. Odrębna kwestią był sadyzm więźniów kryminalnych oraz załogi obozu a także surowe kary za nieposłuszeństwo. Strażnicy wywodzili się z niższych warstw społecznych i nie przykładali się do pracy. Traktowali prace w obozie jako swego rodzaju zesłanie co często odbijało się na więźniach. Demoralizacja była zwalczana, ale nieskutecznie. Śmiertelność w obozach wynosiła około 14 % całości stanu rocznie. Należy pamiętać, ze wiele osób było skazanych na bardzo długie wyroki. Amnestię i zwolnienia początkowo dosyć rozpowszechnione były po wielkiej czystce coraz rzadsze. Umowa polsko-radziecka z 1941 roku zwalniała Polaków, ale tylko etnicznych, nie obejmując przedwojennych obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, białoruskiego czy ukraińskiego. Osoby po skończeniu 20 lub 25 letniego wyroku często same nie chciały opuszczać obozu i zostawały w nim jako pracownicy cywilni lub nawet strażnicy.

Ludnościowy plan

Kolejnym interesującym zagadnieniem są przesiedlenia jako element polityki ludnościowej ZSRR. Związek Radziecki dążył do masowych deportacji oraz osadzania ich na terenach środkowej Azji. Przesiedlanych dzielono na kategorie:

- specjalni przesiedleńcy

- zesłani na przesiedlenie

- przesiedleni administracyjnie

Bez wątpienia w najlepszej sytuacji znajdowała się ostatnia grupa. Mogła ona przemieszczać się swobodnie, pod warunkiem braku zmiany zamieszkania. Pozostałe grupy miały zakaz opuszczania wsi lub najbliższej okolicy. Zsyłani na stepy mieli zagospodarować nieużytki doprowadzając do zwiększenia zysków Związku Radzieckiego z tych terytoriów. Przyczyny były najczęściej etniczne i narodowościowe, chociaż zsyłano również kułaków jako przedstawicieli klasy społecznej. W latach 1932-1936 Polacy i Niemcy w liczbie ponad 350 tyś. zostali zesłani do Kazachstanu. Pozwolono im zabrać dobytek do 200 kg na osobę. Wieziono w wagonach po około 30 osób w jednym co stanowiło dużą niedogodność. Najbardziej brutalną jednak zsyłką był transport w roku 1937 180 tyś Koreańczyków do Kazachstanu i Uzbekistanu w obawie przed wspieraniem Japonii oraz zimowy transport 48 tyś Kurdów w letnich ubraniach na 40 stopniowe mrozy w Kazachstanie. Po zajęciu przez Związek Radziecki ziem wschodniej Polski dokonano przesiedlenia 400 tyś Polaków i Żydów, z których tylko część miała prawo powrotu po wojnie. Poza tym masowe przesiedlenia objęły około 33 tyś. Bałktów, 405 tyś. Czeczenów i Inguszów, 150 tyś. Tatarów Krymskich oraz 113 tyś nacjonalistów Ukraińskich po wojnie. Warunki w transportach były bardzo surowe przez co nieokreślona liczba osób zmarła, na pewno było to nie mniej niż 5 %.

Bilans ofiar Gułagów nie jest do końca jasny. Obecnie szacuje się, że na samą Kołymę do roku 1953 zesłano 5 mln ludzi, z czego rocznie umierało do 350 tyś. Z pewnością całościowo liczba zgonów przekroczyła 25 mln ludzi, na sam okres 1939-1945 przypada około 6 mln ludzi. Zaś liczba osadzonych w latach 1940-1941 oscylowała w granicach 8 mln - 10 mln. Po buntach lat 1953-1956 oraz procesie destalinizacji zmniejszono terror i poprawiono warunki na tyle, że śmiertelność spadła ponad 50 -krotnie.

Jak rozliczyć

Podobnym problemem jest polityczne i prawne rozliczenie istnienia gułagów. Poza rosyjskimi badaczami dostęp do źródeł jest bardzo ograniczony. Z pewnością sprawy gułagów nie da się omawiać bez Wielkiego Terroru. Rosjanie sami traktują sprawę mordów w Gułagu jako drugorzędną. Wokół Kołymy znajdują się pomniki, zaś w muzeum w Magadanie jest dział poświęcony gułagowi podobnie jak muzeum w klasztorze sołowieckim. Same władze rosyjskie nie są zainteresowane pogłębianiem tej kwestii. Uznana podobnie jak wielka czystka „zbrodnią stalinowską”,  nie jest badana. Również władze Białorusi przedstawiają podobny punkt widzenia, prezydent Aleksandr Łukaszenka chciał poprowadzić autostradę w miejscu pochówku ofiar masowych egzekucji związanych z wywożeniem ludności białoruskiej. We wrześniu 2009 roku działalność gułagów określił jako mającą znamiona ludobójstwa Sejm Polski. Amerykański Bank Rezerw Federalnych po latach przyznał, że wiedział w jakich warunkach wydobywane było złoto na Kołymie, oraz przeprosił za wspieranie tego procederu poprzez kupno.

Z całą pewnością działalność Gułagów ma znamiona ludobójstwa. Zgodnie z definicją zbrodnia ludobójstwa jest to spisek zmierzający do wyniszczenia grupy narodowej, rasowej lub religijnej. Problemem okazuje się fakt, że głównymi poszkodowanymi są sami Rosjanie. Tym niemniej przesiedlenia, osadzanie w gułagach i masowe mordy mniejszości narodowych w Związku Radzieckim zawierają cechy ludobójstwa. Zawierają one ataki przeciwko, życiu, mieniu, wolności takiej grupy. Niełatwą kwestią wydaje się również ustalenie dolus specialis zbrodni, czyli zamiaru jej popełnienia. Badacze często wychodzą z założenia o ekonomicznej motywacji powstania Gułagów. Rzeczywiście, jak obliczyło NKWD wolny robotnik jest w stanie przepracować 2 100 godzin rocznie, zaś robotnik przymusowy nawet 3060. Jednakże brak liczenia się z życiem więźniów oraz ich dobór pozwalają na potwierdzenie tezy o „białych krematoriach”.

Piotr Celej

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: