Pomorscy arceholodzy w krainie złota – Nubii

Archeolodzy ratują skarby ktore zaleje woda spiętrzona przez tamę

Kolejny raz Sudan stał się jesiennym teatrem działań pomorskich archeologów. Wraz z archeologiami z całego świata ratują tam zabytki, które inaczej znikną pod wodami sztucznego jeziora na Nilu. O ich pracy opowiada kierownik Oddziału Afrykanistycznego Muzeum, Henryk Paner.

Po załatwieniu niezbędnych formalności w Chartumie w dniu trzeciego listopada dotarliśmy do miasta Karima w Górnej Nubii, gdzie założyliśmy główną bazę ekspedycji. Nazwa Nubia pochodzi prawdopodobnie od egipskiego słowa „nb” i oznacza Krainę Złota, którego do dziś wydobywa się tutaj znaczne ilości. Około 30 km w górę rzeki od Karima w roku 2008 powstała nowa tama na Nilu (Marawi Dam), która spowodowała powstanie sztucznego jeziora o długości blisko 170 km i zalanie niezliczonej ilości stanowisk archeologicznych. 

Niemniej ratownicze prace archeologiczne prowadzone na tym terenie przez wiele ekspedycji z całego świata pozwoliły na rozpoznanie i zadokumentowanie znaczącej części tych stanowisk. Misja gdańskiego muzeum, dzięki pomocy polskich lotników wykonała też wówczas unikatową dokumentację z pokładu samolotu An-2, lecąc z otwartymi drzwiami i filmując tereny pomiędzy miastem Karima i Abu Hamed (250 km), obecnie znajdujące się 30 do 40 m pod wodą.
Miasto Karima noszące dawniej nazwę Napata, zostało założone u stóp tzw. Czystej Góry (arab. Jebel Barkal), przez Totmesa III w XV w p.n.e., kiedy ustanowił on właśnie w tym miejscu południową granicę Nowego Państwa Egiptu. Do dziś zachowały się tutaj ruiny wielkiej świątyni Amona oraz relikty kilkunastu innych świątyń i pałaców. 
Od XI w p.n.e., miasto Napata było stolicą Królestwa Kush wspominanego nawet w Księdze Rodzaju Starego Testamentu, które w wieku VIII p.n.e. podbiło Egipt dając początek XV dynastii tzw. Czarnych Faraonów. Jeszcze do niedawna trzeba się tu było przeprawiać promem, często przewożącym przeładowane pustynne ciężarówki. Na szczęście kilka lat temu nieopodal dawnej przeprawy most, co umożliwia nam obecnie łatwe docieranie do stanowisk archeologicznych położonych na obu brzegach rzeki.

W tegorocznym programie misji jest przebadanie kilku stanowisk położonych na Pustyni Bayuda, jako domniemanych miejsc wpływów kultury kermańskiej. Stanowiska te zostały wytypowane na podstawie zdjęć satelitarnych. Pierwsze z nich BP 166, leży ok. 35 km na południe od Karimy, na wzgórzu noszącym nazwę Jebel Sadat (tzn. Czarne Wzgórze). Niewielkie cmentarzysko liczące 4 groby leży na północnym skraju tego masywu. 

Na śniadanko jemy gotowany bób ze wspólnej miski i w prażącym upale (38 stopni w cieniu) wspinamy się na wysokie wzgórze o stromych ścianach. 
Pierwsze trzy eksplorowane groby zostały co prawda wyrabowane już w starożytności, niemniej w jednym z nich zachował się szkielet „in situ” (tzn. w położeniu pierwotnym, czyli tak jak został złożony do grobu), oraz fragmenty jednego z naczyń stanowiących dary grobowe. 
Instrumentarium archeologa.
W dwóch pozostałych grobach znajdujemy niewielkie fragmenty kości pochowanych tu zmarłych, są jednak wystarczające do uzyskania datowania metodą C-14. Metoda ta polega na pomiarze ilości izotopu C-14 zachowanego w materiale organicznym. Każdy żywy organizm zawiera pewne określone ilości tego izotopu, a ilość ta zmniejsza się o połowę co 5740 lat, co jest nazywane „okresem połowicznego rozpadu”. Pobieramy też próbki do badań DNA, które być może w przyszłości umożliwią ustalenie relacji krewniaczych (lub ich brak) pomiędzy różnymi osobami pochowanymi na badanych cmentarzyskach. 
W czasie kiedy dokumentujemy groby, kierownik techniczny misji - Marcin Szmit robi zdjęcia z powietrza przy użyciu drona, a antropolog – dr Aleksandra Pudło wykonuje niezbędne pomiary odkrytego szkieletu. Pobieramy też próbki do badań paleobotanicznych, które wykona prof. Monika Badura z Uniwersytetu Gdańskiego. Być może uda jej się odnaleźć nasiona roślin rosnących w tej okolicy blisko 4000 lat temu, kiedy obecna pustynia była jeszcze sawanną. 
Dawni mieszkańcy pustyni.
W tym samym czasie dr hab. Mirosław Masojć, archeolog z Uniwersytetu Wrocławskiego oraz dr Joanna Krupa-Kurzynowska – geomorfolog, odkrywają relikty osady z epoki neolitu u stóp naszego jebla i próbują ustalić zmiany w topografii terenu jakie zaszły tu na przestrzeni ostatnich kilku tysięcy lat. Już pierwsze ustalenia dają nadzieje na ciekawe wyniki, ponieważ jak się okazuje w miejscu obecnej pustyni istniały niegdyś liczne strumyki i niewielkie zastoiska wodne. Z wykonanych tu sondaży pobierzemy próbki do datowania osadów metodą OSL, tzn. metody optycznie stymulowanej luminescencji.
Skorpion – strażnik grobu.
Groby zazdrośnie strzegą jednak swoich tajemnic; spomiędzy kamieni nasypu jednego z nich wybiega ogromny skorpion, którego uniesiony ogon uzbrojony w jadowity kolec, nie pozostawia złudzeń co do morderczych intencji. Szczęśliwie szef naszych robotników Mohamed Hassan Mohamet w porę dostrzega niebezpieczeństwo i neutralizuje potwora.
Wulkany na Pustyni Bayuda
Drugie wytypowane stanowisko BP 904, jest położone znacznie dalej na południe, bo około 100 km od Karima. Na jeblu o stromych ścianach znajduje się tu kilka grobów o różnych nadbudowach, chociaż przeważają konstrukcje w kształcie pierścieni usypanych z odłamków skalnych. 
W grobie nr 1 odkrywamy ślady rabunku wyposażenia, choć nieboszczyk leży „in situ”. W następnych dniach zobaczymy co będzie w następnych grobach o bardziej okazałych konstrukcjach. W pobliżu jednego z grobów znajdujemy ryt naskalny przedstawiający sylwetkę bydła długorogiego. Zarówno styl jak i stopień spatynowania sugeruje iż petroglif może pochodzić z okresu Old Kush tj. z czasów Królestwa Kermy (2500-1500 p.n.e.)
Część ekipy dociera w tym czasie do znajdujących się nieopodal pól wulkanicznych w poszukiwaniu nowych stanowisk archeologicznych. Pola wulkaniczne to jedne z najbardziej fascynujących miejsc na Bayudzie. Ostatnie wybuchy wulkanów miały tu miejsce w XIII w n.e., a największy, znajdujący się tam krater wygasłego wulkanu o nazwie Hosh ed Dalam ma średnicę około 1300 m. 
Niektóre minerały obecne na dnie kraterów, są stosowane w medycynie ludowej, jako przyprawy do przyrządzania niektórych potraw oraz jako naturalne lizawki solne dla zwierząt. Jeszcze inne są nawet używane jako komponenty do wytwarzania prochu. Jednym z najważniejszych źródła tzw. jeddiq w omawianym regionie wydaje się być Jebel Muwelha (tj. Słona Góra) położone na południowo-zachodnim brzegu pól wulkanicznych. Nazwa ta pochodzi od wody słonej prawie na stałe obecnej na dnie wgłębienia w postaci małych zastoisk i płytkiego jeziora. Woda ta zawiera rozpuszczone związki sodu z którego na skutek ewaporacji otrzymywany jest natron (Na2CO3·10H2O), czyli mieszanina węglanu sodu i wodorowęglanu sodu z dodatkiem chloranu i siarczanu sodu . 
Natron aż do tej pory jest szeroko stosowany w wielu dziedzinach życia na terenie całego Sudanu. Nadal stosuje się go jako dodatek do tradycyjnych potraw, takich jak zupy, sos mulukhyiya medida lub sabaruq, aby złagodzić kwasowość. Jest też ważnym składnikiem tabaki (prymki) - bardzo popularnym środkiem pobudzającym znanym również jako tumbak, zawierający głównie sfermentowane i zmielone liście tytoniu. Słaby roztwór wodny natrun jest stosowany w leczeniu różnych chorób, takich jak gorączka, ból serca, problemy ze śledzioną i układu moczowego. Sądząc po znalezisk archeologicznych nie można wykluczyć, że eksploatacja jeddiq na dość dużą skalę miała tu miejsce już od czasów prahistorycznych.
Jeśli tak to znajdziemy w tym rejonie wiele nowych stanowisk. Ciekawe na co jeszcze natrafimy i co się zdarzy w następnych dniach naszej misji…

Ciąg dalszy – oczywiście nastąpi…

(Red.) fot. Henryk Paner

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: