Sędzia sportowych walk rycerskich: najgorszy jest stres

Polska Liga Walk Rycerskich to nie tylko społeczność fanów i zawodników, ale również sędziowie. Rozmawialiśmy z Stefanem Glazą, polskim arbitrem międzynarodowym.

Jak zaczęła się twoja przygoda z sędziowaniem?

W Lipcu  2012 roku po raz pierwszy uczestniczyłem w turnieju jako sędzia polowy, w kategoriach walk indywidualnych oraz bouhurtach - starciach grupowych -, przy okazji obchodów dni Grunwaldu. Było to cenne doświadczenie biorąc pod uwagę, że w tamtych latach owe turnieje pretendowały do statusu nieoficjalnych mistrzostw Polski w sportowych walkach rycerskich. Było ciężko, nie powiem, wiele musiałem się nauczyć i wpakowałem się w wiele sytuacji z których, jak to się śmieją moi znajomi ledwo uszedłem z życiem. Do dzisiaj pamiętam moment gdzie w czasie starć 21 na 21 jeden z zawodników padł z krzykiem na ziemie wijąc się z bólu. Niewiele myśląc pobiegłem do niego odgradzając resztę walczących kotłujących się wokół. Całkowicie zapomniałem o możliwości zatrzymania walki komendą „STOP” przez co halabardy i inne bronie przelatywały mi dosłownie centymetry nad głową. Dzisiaj nie popełniłbym tego błędu. 

Byłeś również zawodnikiem, czy to przydatne w sędziowaniu?

Owszem, Brałem udział w Polskiej Lidze Walk Rycerskich w dwóch pierwszych sezonach jej istnienia – 2010 oraz 2011, wychodząc z ekipą z Gdańska – Fabryką Świń. Jednak doszedłem do odpowiedzialnej decyzji, że z uwagi na braki w pancerzu lepiej nie ryzykować. Byłem wtedy studentem i nie mogłem sobie pozwolić na zakup drogiej zbroi która w sposób dostateczny ochroniłaby. Ponadto w tym okresie było można zanotować poważny skok w technice oraz dynamice starć, kiedyś wystarczyło być dużym by być niezniszczalnym jak pancernik, mało kto myślał o uderzaniu w miejsca gorzej osłonięte albo o rzutach. W momencie gdy zacząłem odczuwać braki w zbroi oraz kilku lekkich kontuzjach postanowiłem się wycofać.

Wracając do pytania – doświadczenia nabyte w walce uważam za bardzo cenne. Przede wszystkim wiem jak zachować się oraz poruszać w polu, już na poziomie podświadomym potrafię się ustawić w takim miejscu aby nie przeszkadzać zawodnikom co jest niezwykle cenną umiejętnością. Należy pamiętać, że w starciach grupowych sędziowie są na polu razem z zawodnikami i pożądanym jest to aby swoją obecnością nie ingerowali w przebieg starcia. Stanie jak za przeproszeniem drąg na środku pola może przeszkadzać zawodnikom gdy starają się „tramwajować” swoich przeciwników. Nawet same zebranie kilku ciosów w blachach pomaga w zrozumienie wielu sytuacji z perspektywy zawodników. Regulaminy w sposób bezpośredni mówią na przykład o zakazie ataku osób leżących na ziemi, a doświadczenie w zbroi mówi, że ciosu którego impet został nadany w momencie przewracania się przeciwnika często nie da się wyhamować, a samo uderzenie czasem jest już osadzane na osobie leżącej. Tak więc doświadczenie nabyte w walce pozwala spojrzeć na wiele hermetycznych przepisów, które brzmią dobrze na papierze w sposób bardziej realny.

Co jest najlepszą, a co najgorszą stroną sędziowania?

Najważniejsze dla mnie jest poprowadzenie starcia w sposób sprawiedliwy. Od 3 lat regularnie sędziuję jako główny. Tak więc w momencie wyniknięcia sytuacji kontrowersyjnej do mnie należy interpretacja zapisów regulaminowych w taki sposób aby sytuację rozwiązać sprawiedliwie, bez szkody dla żadnej z zaangażowanych drużyn. I to właśnie uczucie dobrze wykonanej pracy jest dla mnie największa zaletą sędziowania. Ponadto od 4 lat należę do grona sędziów federacji Historical Medieval Battle organizującej mistrzostwa świata „Battle of the Nations”. Przy okazji owych mistrzostw zwiedziłem już tak malownicze miejsca jak: Trogir w Chorwacji, Pragę czeską oraz Barcelonę. Tak więc możliwość podróżowania przy okazji uczestniczenia w czymś co traktuję jak hobby jest dla mnie niewątpliwie największą zaletą.

Najgorszą stroną będzie niewątpliwie stres. Często na moich barkach spoczywa poprowadzenie zawodów w których udział bierze prawie 100 zawodników. I to właśnie ten  ciężar odpowiedzialności najczęściej daje się we znaki. Jednak satysfakcja dobrze poprowadzonego turnieju rekompensuje wszystko z nawiązką.

Sędziujesz ligę, turnieje, mistrzostwa świata – czy bycie sędzią to opłacalne zajęcie?

Po części już wspomniałem o zaletach w sędziowaniu, poza częstymi wyjazdami, w tym za granicę na pewno cenię sobie możliwość poznania wielu ludzi. Na mistrzostwach świata mam okazję pracować w międzynarodowym gronie, możliwość porozmawiania z ludźmi z USA, Meksyku, Japonii czy też Argentyny jest czymś wyjątkowym. Jednak w kwestiach finansowych jest to względnie opłacalne. Najczęściej wychodzę na przysłowiowe zero i tylko kilka razy do roku zdarza mi się zarobić na tyle aby po odliczeniu kosztów przejazdu, jedzenia oraz ubrań (część zawodów sędziuję w ubraniach historycznych które bardzo się zużywają przez specyfikę pracy) mieć jakieś pieniądze które zostaną w portfelu.

Przepisy cały czas się zmieniają, na co byś zwrócił uwagę zawodnikom?

Może przepisy w bezpośredni sposób o tym nie mówią ale należy zwrócić uwagę na stan swojej zbroi. Często nowi zawodnicy minimalnym kosztem zaopatrują się w niskiej jakości pancerze które nie chronią w dostateczny sposób całego ciała. Oszczędność okupiona złamaniem bądź kontuzją stawu nie jest tego warta. Niestety z uwagi na dość napięty grafik zawodów nie jesteśmy – my, sędziowie – w stanie sprawdzić stanu każdej zbroi. Tak więc wykorzystam tą sytuację by zaapelować do wszystkich aktualnych oraz przyszłych osób walczących w naszych turniejach: Proszę, dbajcie o stan oraz jakość waszych pancerzy.

Naprawdę nie warto oszczędzać przy tym, zbyt często widziałem łamane kończyny oraz stawy zginane w nieanatomicznym kierunku. Ale przyznam szczerze, że i tak w skali międzynarodowej stoimy na dość wysokim poziomie jeśli chodzi o jakość ekwipunku. W takich krajach nowego świata jak Meksyk nie ma tożsamości historycznej związanej z okresem średniowiecza, są to zbyt „młode narody”. Tak więc pojawiają się czasem tendencje do robienia pancerzy ze współczesnych materiałów, takich jak aluminium. Te w niektórych stopach jest niestety dość plastyczne, a jak można się domyśleć zadaniem zbroi jest wyhamowanie siły wytworzonej przy uderzeniu bronią. Efektów można się domyśleć.

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: