SS Andrea Doria - klątwa Włoskiego transatlantyku

Co prawda imię Andrea Doria nosił włoski pancernik, to dziś na "strefie" przeczytacie o pasażerskim cudzie Włoskiego wzornictwa okrętowego. Założenie konstrukcyjne statku "Andrea Doria" było spoiwem nowej architektury okrętowej tzw. "szkoły włoskiej". Na pokładach panował przepych w każdej możliwej formie. Serwowano tu wykwintne posiłki, a każdy wieczór umilały piękne rźeżby Włoskich artystów. 

Na kilku pokładach znajdowały się telefony umożliwiające bezpośrednie uzyskanie połączenia z lądem, i było to pierwsze zastosowanie tego wynalazku na liniowcach transatlantyckich. Wystrój wewnętrzny został wyposażony w dzieła sztuki współczesnej, koncepcyjnie wzmocnione wizualnie specyficznymi efektami świetlnymi. Dziś może nie robi to na nikim wrażenia, gdyż wielu z Nas wie, jak wygląda pokład np. statku Stena Spirit linni Stena Line, to wtedy obecność na pokładzie licznych barów, czytelni dla pasażerów, kawiarni, palarni, sal do gry i salonów do spędzania towarzyskich pogaduszek robiły ogromne wrażenie. Na rufie statku znajdowały się ułożone tarasowo trzy baseny ze sztucznymi "plażami" zwane potocznie "lido". Statek od samego początku miał kursować na linni Włochy-Stany Zjednoczone, na taką podróż stać bylo nielicznych.

Słynna kolizja, słynnego liniowca

Włoski transatlantyk znany jest najbardziej z kolizji na morzu, która wydarzyła się w gęstej mgle, 60 mil od wyspy Nantucket u wybrzeży USA. O godz. 23:10, 25 lipca 1956 r. w kadłub włoskiego transatlantyka wbił się, wzmocniony do żeglugi w lodach, dziób statku pasażerskiego Stockholm. W kolizji zginęły 52 osoby, w tym 5 na Stockholmie. Wszystkich pozostałych – 1662 pasażerów i członków załogi – zdołano uratować przez ewakuację włoskiej jednostki, zanim ta, jedenaście godzin po kolizji, kilka minut po godzinie 10:00 poszła na dno . Był to jeden z pierwszych, głośnych, "podręcznikowych", przykładów kolizji "radarowej", czyli takiej, w której nawigatorzy z każdego ze statków widzieli drugi na ekranach radarów i mieli czas na właściwą reakcję, a mimo tego – przez błędne lub zbyt późne decyzje o manewrach – doprowadzili do zderzenia.

Do kolizji "radarowych" dochodziło, gdy dwa statki płynęły niemal naprzeciwko siebie, ale pod lekkim kątem i każdy z nich widział na radarze drugi statek z przeciwnej strony – jeden z lewej, drugi z prawej. W związku z tym przed zderzeniem skręcały jeden w lewo, drugi w prawo i dochodziło do zderzenia. Stockholm był – formalnie – bezpośrednim sprawcą zatonięcia włoskiego statku, ale nie winowajcą kolizji. Wiadomo, że Andrea Doria naruszył zasady bezpieczeństwa i płynął z nadmierną prędkością w gęstej mgle, ale nie dotyczyło to Stockholma, ponieważ ten płynął poza ławicą mgły i jego oficerowie o mgle nawet nie wiedzieli. Do kolizji doszło na brzegu ławicy i Andrea Doria ukazał się Szwedom tuż przed zderzeniem, wynurzając się z mgły. Nie ma pewności, kto wykonał błędny manewr: czy kapitan Andrea Dorii Piero Calamai skręcając w lewo, czy prowadzący przed katastrofą Stockholma trzeci oficer Ernest Carstens-Johanssen, skręcając w prawo. Nie wiadomo bowiem, który z nich wykonał zwrot jako pierwszy, różnice były sekundowe. Prowadzony w USA proces między armatorami nie został zakończony ustaleniem sprawcy kolizji, gdyż armatorzy pod koniec rozprawy zrezygnowali z wzajemnych roszczeń i wspólnie założyli fundusz na rzecz ofiar, obawiając się o wizerunek firm. Pod koniec ub. wieku pojawiła się hipoteza o tym, iż włoski transatlantyk, odbywający swoją 101. podróż przez Ocean, zatonął wskutek zalania wodą, krótko po zderzeniu, większej liczby przedziałów wodoszczelnych, niż przewidziano to w projekcie. Raportu ze śledztwa, prowadzonego po katastrofie, nie ujawniono.

 

 

Najwięcej rozbitków uratował wracający akurat do Europy francuski statek pasażerski SS Île de France, dowodzony przez kpt. de Beaudeana (ponad 700). Stockholm z poważnie uszkodzonym dziobem i ponad 500 rozbitkami ze statku włoskiego dotarł do Nowego Jorku. Jego kariera trwa do dziś (2017 r.) Najpierw kupiła go Niemiecka Republika Demokratyczna i w jej barwach pływał jako wycieczkowiec Voelkerfreundschaft [niem. „Przyjaźń Narodów”], wyłącznie do portów w krajach socjalistycznych, odwiedzając często [tj. 100-krotnie] Gdynię. Po licznych zmianach właścicieli i imion, a także po zmieniających dość znacznie jego wygląd przebudowach, pływa obecnie (2017 r.) jako MS Astoria. Andrea Doria leży pod Nantucket na głębokości 70 metrów kusząc wielu nurków i eksploratorów wraków.

Andrea Doria nie była kobietą, to był Włoski Admirał

Sławę zdobył w walkach z korsarzami muzułmańskimi zagrażającymi wówczas wybrzeżom europejskim. W 1519 roku pobił wojska tureckie pod Pianosą. W trakcie toczących się od końca XV wieku wojen włoskich dowodził flotą w służbie królów Neapolu, papieży i króla Francji Franciszka I, zwalczając początkowo wpływy hiszpańskie. Sędziwy Andrea brał jeszcze osobisty udział w walkach z piratami i w kolejnej wojnie z Francją, odpierając francuską inwazję na Korsykę (1553-1555). Nie odniósł już jednak większych sukcesów w walce. Ostatecznie w roku 1555 powrócił do Genui, gdzie zmarł pięć lat później, dożywszy niewyobrażalnego w owych czasach wieku 94 lat.

oprac. Bartłomiej Chruściński, info/zdj: wikipedia, archiwum

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: