Wallis Simpson - księżna za belę tweedu

Wallis Simpson – „ta kobieta”, współczesna femme fatale, zguba Edwarda VIII - historia zapamiętała mnóstwo jej przydomków i określeń... Czy jednak któryś z nich w pełni oddawał ją samą? Zdania są podzielone – podobnie jak w przypadku określenia motywów, jakimi kierowała się w życiu. Poznajmy ją bliżej.

 

Na początku było imię

Bessiewallis – tak brzmiało jej prawdziwe imię. Ona sama wybrała sobie inne. Zamiast Bessie wolała, by zwracać się do niej Wallis. Imię to wiązało się z Severnem Teacklem Wallisem - pisarzem i ustawodawcą, który siedział z jej dziadkiem w więzieniu. Także jej ojciec nosił imię tego człowieka. Więc nasza bohaterka zamiast Bessie wolała zostać Wallis – co miało być imieniem godnym silnej kobiety, nie poddającej się mężczyznom. I taka też starała się być – niezależna i samodzielna.

Lotnik jak z obrazka

Z tą niezależnością wiązał się pewien szkopuł – mianowicie finanse. Wpierw pieniądze dostawała od stryja Sola, starego kawalera, a potem od mężów. Pierwszego z nich znalazła dosyć szybko. Miała 19 lat i przyjechała na Florydę. Zaledwie w ciągu doby znalazła „tego jedynego” – przystojnego lotnika, porucznika Earla Winfielda Spencera. Siedem miesięcy później była już panią Spencer. Wallis zdecydowania nie sprawdziła się w małżeństwie. Potrafiła uwodzić mężczyznę, ale gdy dochodziło do zbliżenia, mąż był srodze zawiedziony. Anna Sebba, autorka biografii Wallis Simpson zasugerowała dosyć kontrowersyjną tezę, jakoby późniejsza księżna Windsor urodziła się z zaburzeniem różnicowania narządów płciowych (interseksualizmem) lub obojnactwem. Męskie cechy widzieli lekarze w strukturze kości i kwadratowej szczęce – tyle domysły. Faktem jest natomiast, że Wallis nigdy nie była w ciąży, nigdy też nie czuła się gorsza z tego powodu, a żal z faktu nieposiadania dzieci wyraziła dopiero pod koniec życia.

foto/wikipedia

 

Kilka lat związku z Winem to pasmo mniejszych i większych nieszczęść obojga małżonków. Spencer pił, a Wallis czuła się samotna i znudzona. Zanim jednak doszło do rozwodu, minęło kilka miesięcy. Wallis wyprowadziła się od męża, a ten udał się do Chin. Miała przemyśleć pewne rzeczy, jednak uroki Waszyngtonu okazały się silniejsze. Stryj zniechęcał ją do rozwodu – grożąc, że ją wydziedziczy. Lubiąca wygodne życie za nieswoje pieniądze Wallis, postanowiła szukać porozumienia z Winem. Wyjechała do niego, na Daleki Wschód. Kilka tygodni minęło bardzo miło i szybko, ale potem mąż zaczął znowu pić. Wallis wiedziała, że nie ma dla nich szansy. Zamiast wracać do Stanów, postanowiła udać się się do Pekinu. Radzono jej, by nie jechała, ze względu na grożące niebezpieczeństwo, napaści złodziei. Nie dała się odwieść od ryzykownego pomysłu. Wyjazd do Pekinu do tej pory owiany jest tajemnicą. W późniejszym okresie pojawiały się bardzo złośliwe plotki, iż zaszła tam w ciążę i dokonała aborcji a także domysły na temat nabywania określonych umiejętności erotycznych.

foto/pinterest.com

 

Po powrocie z Dalekiego Wschodu, pani Spencer musiała zmierzyć się z kolejnymi trudnościami. Zmarł bowiem stryj Sol i tak jak poprzysiągł, wydziedziczył ją. Wallis była wściekła. Stryj zza grobu pokarał ją za dopiero planowany rozwód z Winem. W tym momencie nie miała z czego żyć, a rozwód wiązał się ze znacznymi kosztami. Najtaniej wyszło rozwodzić się w Wirginii. Rozwód miał kosztować 300 dolarów. Był tylko jeden warunek – przez co najmniej rok musiała mieszkać na obszarze stanu. Wallis rzeczywiście tam zamieszkała. I to na trochę. Był to jeden z najspokojniejszych okresów w jej całym życiu. Zbyt długo jednak nie wytrzymała - po kilku miesiącach wyjechała wraz z ciocią Bessie na wycieczkę po Europie. Mimo to sąd rozwiązał małżeństwo państwa Spencerów.

Nowa „druga połówka”

Wallis wreszcie była wolna, choć niestety nie miała środków do życia na wysokim poziomie. Próbowała znaleźć pracę, ale bez skutku. Znacznie lepiej szło jej znajdowanie kandydatów na męża. Na przyjęciu u Raffrayów poznała Ernesta Simpsona. Ernest pochodził z bogatej rodziny – był udziałowcem w rodzinnej firmie handlującej statkami. Miał też jedną wadę – był żonaty. Sprawy poszły bardzo szybko. Państwo Simpsonowie wzięli rozwód, a Kilka miesięcy później Wallis po raz drugi – lecz nie ostatni – stanęła na ślubnym kobiercu.

foto/pinterest.com


Książę na białym koniu

Państwo Simpsonowie byli zapraszani na liczne przyjęcia. Podczas jednego z nich – dzięki znajomości z Thelmą Furness, bliską znajomą księcia Edwarda – Wallis poznała następcę tronu. Przy pierwszym spotkaniu książę jej nie dostrzegł. Natomiast kolejne zaowocowało ciekawą wymianą zdań. Wallis usłyszała, jak książę mówił, że należy coś zrobić z oświetleniem, „bo kobiety wyglądają w nim upiornie”. Edward skomplementował suknię Wallis, a ona odpowiedziała mu: „Zdawało mi się, ze Wasza Książęca Mość mówił, że wyglądamy upiornie”. I tak pani Simpson zaintrygowała następcę tronu. Wpierw jednak musiała pozbyć się Thelmy. No i męża. Okazja zastąpienia pani Furness nadarzyła się dosyć szybko, gdyż ta wyjechała do Stanów. Odjeżdżając, poprosiła Wallis, by zaopiekowała się księciem. Słowa te zostały potraktowane dosłownie. Edward zaczął często bywać w domu Simpsonów, a także zapraszać Wallis do swojego domu, do Fortu. Następca tronu zaczął powoli obsypywać ją prezentami – biżuterią od Cartiera, jak i też podarował jej psa rasy cairn terier. Ciotka Bessie bała się, że Wallis skończy ostatecznie bez męża. Jednak ona odpowiadała: „Spróbuję wykazać tyle sprytu, by zatrzymać obu”. Odważnie.

PA Archive/PA Images; pinterest.com

 

Wallis coraz bardziej afiszowała się z księciem. Wyjeżdżała z nim do jego domu na weekendy, a także w zagraniczne podróże. Poznała także parę królewską. Kurtuazyjna wizyta u króla Jerzego i królowej Marii zakończyła się wydaniem polecenia przez króla, by Amerykanki w żadnym razie nie zapraszać już na żadną z imprez organizowanych w ramach srebrnego jubileuszu. Nie tylko Windsorowie zrazili się do Wallis. Cały establishment nazywał ja uwodzicielką i używał sobie złośliwie plotkując, że niebywałe umiejętności łóżkowe posiadła od chińskich prostytutek. Edward, jak i Wallis znosili plotki i umacniali swój związek. Amerykanka budziła w księciu nie tylko silny pociąg fizyczny – była dla niego idealną intelektualną partnerką. Ludzie z najbliższego otoczenia przyszłego króla obawiali się Wallis, bo następca tronu pytał ją o wszystko – zarówno o rzeczy prywatne, jak i państwowe. Wallis obawiali się wszyscy, rodzina królewska, dworzanie, administracja, arystokracja i znaczna część brytyjskiego społeczeństwa. Nie zgadzali się na ten związek. Wszyscy oprócz Winstona Churchilla. On jeden wspierał zakochanych.

Księżna za belę tweedu i członkostwo w loży masońskiej

Aby idylla Wallis i Edward mogła trwać, para musiała pozbyć się jeszcze jednej przeszkody. Ernesta Simpsona. Poszło szybko i tanio. Pan Simpson „sprzedał” żonę za belę brązowo – beżowego tweedu oraz członkostwo w loży masońskiej. Ernest okazał się wyjątkowo dobroduszny i nie robił Wallis żadnych scen i wymówek. Ułatwił jej rozwód. Do tego stopnia, że wziął prostytutkę do hotelu, a rankiem dał się przyłapać świadkom. Ich zeznania posłużyły jako dowód obciążający w sądzie i rozwód orzeczono z winy pana Simpsona. W trakcie rozprawy w sądzie jedna z osób poddała w wątpliwość wierność Wallis. I sąd musiał zbadać ten aspekt. Jednak nikt nie chciał narazić się następcy tronu. Gazety brytyjskie milczały na polecenie Edwarda. Ale prasa amerykańska huczała od plotek.

foto/pinterest.com

 

Publikowano zdjęcia z ich rejsu wzdłuż wybrzeży Dalmacji. Wallis wówczas pokazywano nie jako dumę amerykańską - przyszłą królową, ale jako prostytutkę. Niestrudzona ciocia Bessie wysłała pani Simpson wycinki z amerykańskiej prasy. Wallis zaczęła się zastanawiać nad tym, czy porzucić księcia. Szybko jednak zdecydowała kontynuować związek. Bała się tego, co się może stać, gdy rozstanie się z Edwardem. Nie miałaby dokąd uciec – powrót do Stanów wiązałby się z tym, iż dziennikarze nie daliby jej spokoju. Ernest nie przyjąłby jej z powrotem, bo zaczął układać sobie życie z Mary Kirk. Została więc.

 

Po kilku tygodniach sąd rozwiódł Simpsonów i już nic nie stało na przeszkodzie do szczęścia zakochanych.

Doprawdy?

Kolejną przeszkodą jaką musieli pokonać była legendarna niechęć Windsorów. Podwójna rozwódka miała zasiąść na tronie brytyjskim. Na to konserwatywne elity i oczywiście rodzina królewska nie miała zamiaru się zgadzać. Nikt – oprócz Churchilla – nie sprzyjał Edwardowi. Wallis zaproponowała księciu, by wygłosił orędzie do narodu. Chciała aby to poddani wypowiedzieli się w sprawie ślubu. Nigdy jednak do tego nie doszło. Pozostało tylko jedno rozwiązanie – abdykacja. Wallis bała się tego. Ponownie zaczęła myśleć o tym, by opuścić Edwarda. Ciekawa jest jej korespondencja z tego czasu, adresowana do… Ernesta. W listach ciągle zwracała się do niego „kochany”. W jednym z nich, pięć dni po abdykacji napisała: „Erneście – ten cały bałagan (...) nie jest moim dziełem – to nowy plan Piotrusia Pana. Tęsknię za Tobą i martwię się o Ciebie”. Z kolejnych listów można odnieść wrażenie, że związek z Edwardem na początku stanowił dla niej zabawę, oderwanie od spokojnego życia z Ernestem. Z czasem jednak książę „przyczepił się” i nie chciał się „odczepić”. Męczył ją ciągłymi wizytami. I tak też zostawił dla niej tron i do tej pory można usłyszeć, że winna temu była Wallis. Zamiast berła i korony Edward miał przy boku Wallis, z którą niedługo po abdykacji wziął upragniony ślub.

foto/pinterest.com 

 

Były król chciał by jego ukochana żyła w odpowiednich warunkach, dlatego targował się z bratem o uposażenie. Okłamał go, że nie zostaje mu zbyt wiele pieniędzy z tego, co zostawił mu ojciec. Jerzy obiecał dać mu pensję w wysokości 25 tys. funtów miesięcznie. Jednak Izba Gmin nie widziała konieczności płacenia tak wielkich sum za nic. Rozwiązanie tego kłopotliwego sporu przyniosła II wojna światowa. Edwarda mianowano gubernatorem na Bahamach. Miejsce uznawane dzisiaj za raj, dla Wallis było raczej piekłem. Nienawidziła upałów i miała ciągłe pretensje do rodziny męża, że tak ich potraktowali.

Na wygnaniu

Po zakończeniu II wojny światowej Wallis z mężem błąkali się po świecie. Mieszkali w różnych miejscach, a każde z nich „księżna” urządzała w iście królewskim stylu. Ostatecznie w 1952 r. para zamieszkała na stałe we Francji, w Gif – sur – Yvette, 45 minut od Paryża. Wallis urządziła dom „z przesadą”, jak twierdzili znajomi. Osiedli w jednym miejscu, a ich życie stało się dosyć monotonne – codzienne obowiązki, przyjęcia od czasu do czasu. Nie mieli zbyt wielu przyjaciół. Już wówczas oboje zaczęli pracować nad swymi wspomnieniami. Książę pisał artykuły do „Life”, a potem powstała książka „A King’s Story”.

foto/pinterest.com

 

Pani Windsor dbała o to, aby media stale się nią interesowały. Miała też do nich pretensje, że więcej piszą o Marilyn Monroe niż o niej. Przy każdej okazji starała się wyglądać perfekcyjnie. Przyciąganie uwagi ówczesnych mediów przychodziło jednak coraz trudniej parze podstarzałych byłych książąt. W 1972 r. umarł Edward po kilkumiesięcznej walce z rakiem gardła. Jego pogrzeb odbył się w Londynie.

 

Po raz pierwszy i ostatni Wallis miała sposobność spędzenia nocy w pałacu Buckingham. Czternaście ostatnich lat swego życia Wallis spędziła we Francji. Niestety cierpiała na zaniki pamięci. Nie mogła sama chodzić. Ktoś musiał stale się nią opiekować. Była w połowie sparaliżowana. Wallis Windsor zmarła 24 kwietnia 1986 r. Została pochowana koło Edwarda.

Pozostawiła po sobie sekrety – w tym szpiegowskie, modowe trendy i wyjątkową biżuterię – ale to już zupełnie inna historia…

 

Karolina Łucja Białke

Na podstawie: 

Anna Sebba, Ta kobieta. Wallis Simpson, Warszawa 2012.

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: