Tajemnice gniewskiego kościoła – cz.3 Spacerkiem po kościelnym

W poprzednich częściach cyklu Tajemnic gniewskiego kościoła opowiedzieliśmy o najprawdziwszych skarbach odkrytych w czasie wykopalisk archeologicznych i o zabytkach sztuki skaralnej najwyższej próby wciąż użytkowanych w trakcie liturgii. Jednak nie tylko to skrywa gniewska świątynia i jej najbliższa okolica. Na atrakcyjność miejsca nie wpływają tylko "skarby" - umownie to nazwijmy - ale jeszcze dobra legenda, którą trzeba skarbowi dorobić. W ostatniej części zabieramy Was na spacer po tzw. "kościelnym", czyli najbliższej okolicy kościoła.

Św. Jan Nepomucen – czyli jak się pastor naobrażał z proboszczem

Nieco innym, powiedzmy skarbem, jest Figura Św. Jana Nepomucena stojąca przy kościele. No cóż, na Pomorzu obecność podobnych figur nie dziwi – kult św. Jana Nepomucena jest tu dość powszechny. Jednak fascynujące są okoliczności jej powstania – bo nie jest to taki sobie prosty przejaw kultu świętego. Musimy się cofnąć w czasie do roku 1738. Wówczas w Gniewie oprócz wspólnoty katolickiej istniał zbór protestancki i gmina żydowska. Kościół protestancki stał tuż obok ratusza na rynku, a synagoga umiejscowiona była nieco bliżej zamku. Dziś obie te świątynie już nie istnieją. Ale do rzeczy i do Nepomucena wróćmy. W rzeczonym roku 1738 pastor Jan Geortz znieważył religię katolicką i naubliżał miejscowemu proboszczowi. Sprawa trafiła do sądu, a ten po jej rozpatrzeniu nakazał pastorowi przeprosić i własnym kosztem, tytułem zadośćuczynienia, figurę Nepomucena wystawić. Akta sądowe milczą na temat jakimiż to słowami pastor był uprzejmy proboszcza  potraktować – fakt, figura stoi, również przeszła gruntowną renowację, a jej historia trochę bawi i trochę uczy, że nawet pozornie nieciekawy przedmiot, gdy mu się lepiej przyjrzeć, odsłania niesamowite tajemnice.      

 

Trochę inne skarby - Miś, co z proboszczem jednego mają krawca

Nie tylko to co w kościele ciekawi. To, co wokół i w pobliżu również. Tuż obok kościoła znajduje się ulica Sambora, która może przywoływać skojarzenia ze Złotą Uliczką w Pradze. Nie trzeba iść daleko, by natknąć się na kolejne fascynujące znalezisko. Z wysokości będzie na nas patrzył Miś Maciuś. Ta mierząca całe 75 centymetrów i ważąca 30 kilogramów oficjalna maskotka miasta(również wymyślona przez proboszcza) powstała w roku 2010. Jej powstanie wiąże się z legendą z okresu wojny polsko-szwedzkiej 1626-1629, a dokładnie z bitwą pod Gniewem, podczas której, w roku 1626, starły się wojska polskie pod wodzą Zygmunta III Wazy ze szwedzkimi, dowodzonymi przez Gustawa Adolfa II. Większość mieszkańców miasta udała się wówczas na pole bitwy, by wspomóc wojska Rzeczypospolitej. Dzwony w kościele św. Mikołaja próżno biły, wzywając wiernych na mszę. Zamiast ludzi do świątyni przyszły natomiast zwierzęta z okolicznych lasów, przerażone hukiem i zgiełkiem bitewnym. Chciały poprosić Boga o pokój i ciszę, a przewodził im Miś Maciuś. Miś szybko zyskał ogromną popularność. Miejscowa plotka głosi, że on i ksiądz proboszcz mają tego samego krawca. Miś swoją stylizację zmienia co miesiąc(był już piłkarzem, krzyżakiem, szlachcicem, królem, górnikiem), pozował do przynajmniej trzech kalendarzy, a nawet przybliżona ilość zdjęć, do których pozował, nie jest znana. 

Pozostawiając za sobą Misia Maciusia i idąc wzdłuż ulicy Sambora dochodzimy do Ogrodu Historii. Ogród ten powstał z inicjatywy księdza proboszcza Zbigniewa Rutkowskiego. W Ogrodzie znajdziemy artefakty nawiązujące do istotnych dla Gniewu wydarzeń – jak choćby wielka zapałka przypominająca o wielkim pożarze zamku krzyżackiego w roku 1921. Ogrodu Historii pilnie strzeże Strażnik skarbu Radziwiłłów wspierany przez Czerwonego kapturka i wilka.

Przykład gniewskiej świątyni pokazuje dobitnie i jasno, że potrzeba wielu lat pracy i ogromnych nakładów finansowych(a takie ponosi parafia) by skrajnie zaniedbane miejsce zamienić w prawdziwą perłę. To również dowód na to, że historią można się wspaniale bawić, i wcale nie musi być ona nudna. Przez 10 lat nieustającego remontu udało się zrobić naprawdę wiele. Obecnie prace remontowe zostały wstrzymane decyzją kurii biskupiej w Pelplinie.

Opowiedzieliśmy tylko o niektórych sekretach i skarbach fary Parafii pod wezwaniem św. Mikołaja w Gniewie. Tam naprawdę warto pojechać i samemu to wszystko zobaczyć. Często można spotkać księdza proboszcza oprowadzającego po kościele czy Ogrodzie Historii całe grupy turystów. Nic nie byłoby możliwe, gdyby nie odpowiedni człowiek, na odpowiednim miejscu.

Karolina Łucja Białke

foto/pineterst, arch. prywatne, www.gniew.pl

Źródła:

M. Grupa, Tajemnice krypty w kaplicy św. Anny,

H. Mross, Dzieje parafii Gniew od XIII wieku do 1939 roku,

Pozostałe części serii dostępne są tu:

http://strefahistorii.pl/article/6186-tajemnice-gniewskiego-kosciola-cz1

http://strefahistorii.pl/article/6197-tajemnice-gniewskiego-kosciola-cz2

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: