Blitzkrieg po asyryjsku

W sztuce wojennej nie mieli ponoć sobie równych. Stąd przez 250 lat rozległe przestrzenie Bliskiego Wschodu stały się terenem ich ekspansji za sprawą której udało im się wytworzyć pierwsze w dziejach imperium. Sprawnie funkcjonująca administracja w podbitych prowincjach oraz zawsze gotowa do interwencji zawodowa armia zapewniała im przewagę nad każdym z potencjalnych przeciwników. Asyryjczycy – bo  o nich właśnie mowa – po dziś dzień cieszą się wątpliwą sławą niedoścignionych okrutników. Tylko czy aby na pewno słusznie?

Owa opinia okazała się na tyle trwała, że znalazła swoje przełożenie także w literaturze pięknej. Przykładem tego jest m.in. dialog fenickich dostojników na kartach „Faraona” Bolesława Prusa: 

„- (…) w Asyrii, u lada satrapy czekasz pan w sieniach trzy dni na posłuchanie, a kiedy cię przyjmą, leżysz na brzuchu jak każdy handlarz fenicki.

- A pan co byś  robił wobec dzikiego człowieka który może pana na pal wbić?”

Co więcej sami władcy Asyrii skwapliwie dbali o stosowne nagłośnienie swoich dokonań. Świadczy o tym chociażby inskrypcja z Niniwy wykonana w czasach panowania znanego z Biblii króla Sennacheriba (705-681 p.n.e.):  

Zniweczyłem ich, zburzyłem mur i spaliłem miasto ogniem. Schwytałem pozostałych przy życiu i powbijałem na pal u bram miasta (…). Usypałem stosy czaszek (…). Powoli odzierałem ich ze skóry (…) Niektórym poobcinałem dłonie i stopy (…). Wielu wojownikom wyłupiłem oczy”.

Pod jarzmem obcych potęg  

Nie od razu jednak Asyryjczycy stali się „bogami wojny”. Najstarsze przekazy dotyczące przodków tego ludu jednoznacznie wskazują, że główną formą ich aktywności był handel. Bowiem kupcy z tej części północnej Mezopotamii, która z czasem miała zwać się Asyrią już w XIX stuleciu p.n.e. byli aktywni na obszarze wschodniej Azji Mniejszej. Ośrodkiem ich działalności była kolonia Kanesz, która do chwili splądrowania jej przez napływających przodków Hetytów ok. 1700 r. p.n.e. stanowiła jeden z kluczowych punktów wymiany handlowej w tej części Bliskiego Wschodu. Mniej więcej stulecie wcześniej, wokół sanktuarium boga Assura nad rzeką Tygrys, zaczęła się kształtować struktura polityczna, która obok Babilonu, Esznunny, Mari i Larsy stała się częścią mezopotamskiego „koncertu mocarstw”. Trwająca ok. 150 lat supremacja Babilończyków oraz równie długa okupacja przez kolejne mocarstwa – stworzone przez Hurytów państwo Mitanni – zdegradowała wczesną Asyrie do rangi pobitej prowincji.  

Wspomnienie huryckiego panowania musiało być wyjątkowo traumatyczne. Bowiem gdy tylko zaistniała perspektywa zrzucenia jarzma (zapewne ok. roku 1350 p.n.e.) Asyryjczycy nie tylko skwapliwie skorzystali z tej sposobności, ale też w ciągu kilku pokoleń ustawicznych najazdów doprowadzili do zupełnego upadku Mitanni. Stolicę tego państwa – Waszuganni – unicestwili na tyle doszczętnie, że jej pozostałości nie udało się odnaleźć po dzień dzisiejszy. Na tym jednak nie koniec, bo ówcześni władcy Asyrii – Salmanassar I (1273-1244 p.n.e.) oraz Tukulti-Ninurta I (1244-1207 p.n.e.) – z niemałym powodzeniem podjęli ekspansje na zachód docierając do górnego Eufratu i równocześnie gromiąc w polu wojska Hetytów. To właśnie z tego okresu pochodzi pierwsza znana wzmianka o przymusowych deportacjach podbitej ludności. Jak czas pokazał ową metodę opresji Asyryjczycy mieli stosować jeszcze wielokrotnie. Znaleźli przy tym „godnych” następców w Babilończykach, Persach, Turkach Osmańskich oraz znacznie bliższych nam chronologicznie Sowietach.  

Armagedon epoki brązu

Nabierająca rozmachu ekspansja Asyrii została jednak niespodziewanie zatrzymana. Sami zaś Asyryjczycy zmuszeni byli ponownie cofnąć się do swoich granic etnicznych nad środkowym biegiem Tygrysu. Przyczyną tego stanu rzeczy okazały się gwałtowne zawirowania do których doszło na Bliskim Wschodzie ok. 1200 r. p.n.e. To właśnie wówczas ów region zalała fala agresywnych plemion zwanych w egipskich kronikach pod nazwą „Ludów Morza”. Ów konglomerat najeźdźców stanowił zapewne mieszankę ówczesnych mieszkańców Egei, Bałkanów i zachodniej Azji Mniejszej, która z dotąd nie wyjaśnionych powodów (zmiany klimatyczne? napór zza Dunaju kolejnych grup Indoeuropejczyków?) podjęła ekspansję ku głównym ośrodkom cywilizacji śródziemnomorskiej unicestwiając wszystko co stanęło im na drodze.

Państwo Hetytów, które ledwie półtora wieku wcześniej (tj. za panowania Szuppiluliumy I) przeżywało okres swej największej świetności w ciągu kilku lat zostało dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi. Egipt ocalał tylko dzięki determinacji swoich mieszkańców dowodzonych przez faraona Ramzesa III (1182-1151 p.n.e.). Reminiscencje tej katastrofy dziejowej odnajdujemy również m.in. w biblijnej Księdze Sędziów oraz obu Księgach Samuela. A to z tego względu, że Filistyni – zaciekli nieprzyjaciele Izraelitów (wymieniani zresztą w egipskich inskrypcjach jako „Pulesati”) – mieli stanowić część tej destruktywnej migracji.

Chociaż Asyryjczycy pozostawali na uboczu owych dramatycznych wydarzeń, to jednak nie zabrakło im własnych problemów. Ekspansja „Ludów Morza” zdruzgotała dotychczasowe status quo Bliskiego Wschodu, z czego skwapliwie skorzystały plemiona aramejskie. Była to kolejna fala semickich koczowników, która zdecydowała się opuścić swoje siedziby na Półwyspie Arabskim. Z trudem odtworzone przez Asyryjczyków szlaki handlowe ku zachodniej Azji Mniejszej (a zwłaszcza nadmorskim ośrodkom miejskim w Syrii) ponownie zostały przerwane. Sen o swobodnym handlu mieszkańców północnej Mezopotamii z innymi rejonami Bliskiego Wschodu prysł w ciągu ledwie jednego pokolenia.

Szansę na zmianę tej sytuacji były tym bardziej nikłe, że procesy państwowotwórcze wśród aramejskich nomadów postępowały stosunkowo prędko. Stąd zaistnienie takich struktur politycznych jak Bit Zamani, usytuowana niemal u wrót etnicznej Asyrii Rasappa oraz prawdopodobnie najbardziej żywotne spośród nich Bit Adini. Zamieszkujący względnie niewielki obszar nad Górnym i Małym Zabem (dopływami Tygrysu) Asyryjczycy zdawali się łatwym łupem dla wszędobylskich Aramejczyków. Mimo to Asyria przetrwała ten prawdopodobnie najtrudniejszy okres w swoich dziejach. Królowie z Assur stali się jednak cieniami swoich wielkich poprzedników doby XIV i XIII w. p.n.e., a chwiejny byt polityczny zawdzięczali opłacaniu się aramejskim naczelnikom plemiennym. Doszło wręcz do tego, że Asyryjczycy porzucili dialekt północny języka akadyjskiego, którym zwykli się dotąd posługiwać na rzecz mowy najeźdźców. A to dobitnie świadczy o skali oddziaływania Aramejczyków na sprowadzoną do rangi marginalnego państewka Asyrię.

Świt asyryjskiego imperium

Dopiero w czasach Assur-Dana II (934-912 p.n.e.) uboga Asyria zaczęła wykazywać pierwsze znamiona politycznej odnowy. Ostrożne reformy tego władcy doprowadziły do poprawy sytuacji gospodarczej kraju, a zarazem umożliwiło stopniową rozbudowę asyryjskiej siły zbrojnej. Na jej praktyczne wykorzystanie przyszedł czas za panowania jego syna, Adad-Nirariego II (912-891 p.n.e.), który korzystając z dostrzegalnego osłabienia aramejskich królestw przystąpił do ich stopniowego opanowywania. Przy czym postrzegał on swoje poczynania w kategorii swoistej rekonkwisty jako że pamięć historyczna o zasięgu podbojów Salmanassara I i Tukulti-Ninurty I była wśród elity politycznej Asyrii wciąż żywa.

Adad-Nirari II nie miał jednak łatwego zadania. Nie tylko z tego względu, że równolegle zmuszony był zmagać się z współczesnymi mu władcami Babilonii (m.in. Szamasz-Mudammikiem), ale przede wszystkim z powodu zaciętości jego aramejskich adwersarzy. Prawdopodobnie miał on też do czynienia z potomkami Hurytów zamieszkujących żyzny obszar Hanigalbat. Szczególnie kłopotliwym wyzwaniem okazali się jednak aramejscy Temanici. Wspomniany monarcha zdołał ich ujarzmić dopiero po serii morderczych wypraw podczas których z wielkim trudem opanowywano punkty oporu Temanitów usytuowane w trudno dostępnych rejonach górskich.  

Prawdopodobnie to właśnie wówczas Asyryjczycy zmuszeni byli zastosować machiny oblężnicze, które stały się jednym ze znaków rozpoznawczych ich armii, a zarazem autentyczną rewolucją w zakresie zdobywania wrogich miast. Wcześniej bowiem oblężenia sprowadzały się do blokowania twierdz bądź też opanowywania ich podstępem (tak jak ponoć miało to miejsce w przypadku Jerozolimy do której podziemnym tunelem wdarł się Joab, dowódca drużyny Dawida). Użycie nowatorskich metod oblężniczych udatnie przyczyniło się do przyspieszenia tempa kampanii wojennych. Równocześnie zainicjowało sformowanie prawdopodobnie pierwszego w dziejach korpusu technicznego złożonego m.in. z wykwalifikowanych cieśli i ludwisarzy których rola w wojsku asyryjskim znacznie wzrosła.

Śmiały reformator

Autentycznym „wunderwaffe” mezopotamskiego mocarstwa okazała się masowe użycie jednostek kawalerii sformowanej za panowania Tiglat-Pilesara III (745-727 p.n.e.). Decyzja o tej innowacji wynikła z dwóch powodów. Po pierwsze ogólnych zmian taktyki asyryjskiej armii dążącej przede wszystkim do oskrzydlenia przeciwnika. Równocześnie zwiększano mobilność korpusu uderzeniowego, który składał się prawdopodobnie z 11 tys. jeźdźców. Po drugie ograniczono liczbę rydwanów, mimo ich wciąż dużego znaczenia jako broni przełamującej. Z  pewnością ogrywały istotną rolę jeszcze w trakcie konfrontacji Asyrii z Bit Adini, Damaszkiem oraz Izraelem za panowania Salmanassara III (859-824 p.n.e.).

Rydwan sprawdzał się jednak w starciach na równinach. Tymczasem szereg kampanii Asyryjczycy zmuszeni byli podejmować na obszarach górskich (np. w trakcie walk ze znajdującym się na terenie Armenii państwem Urartu). Ponadto rydwan stanowił tradycyjną broń arystokracji rodowej z którą poprzednicy króla-reformatora mieli mnóstwo kłopotów (m.in. wspomniany Salmanassar III, który ostatnie lata swego panowania spędził na tłumieniu wystąpień możnowładców w rodzimej Asyrii). Tym samym ograniczano ich znaczenie w życiu państwa, które de facto zmierzało ku pełnej supremacji monarchy.

Tiglat-Pilessar III wprowadził jeszcze jedną, acz istotną innowacje, która zadecydowała o charakterze ówczesnej państwowości asyryjskiej. Bo o ile wcześniejsi władcy Asyrii zadowalali się zwykle ściąganiem m.in. od miast fenickich trybutu oraz zapewnienia swobody handlu dla swych kupców o tyle ów monarcha zdecydował się utworzyć na podbitych terytoriach prowincje zarządzane nie tak jak wcześniej przez przedstawicieli lokalnych dynastii lecz bezpośrednio przez wyznaczonych przezeń urzędników (tzw. satrapów). Co prawda już wcześniej zdarzało się, że obszary dawnych aramejskich królestw na Tygrysem i Eufratem stopniowo wcielano do państwa asyryjskiego. Dotyczyło to jednak terenów względnie bliskich i etnicznie pokrewnych. Tym razem jednak nowe prowincje (m.in. z siedzibą w Samarii, do 722 r. p.n.e. stolicy królestwa izraelskiego) znajdowały się daleko od kolebki Asyryjczyków. Rozwiązanie okazało się na tyle skuteczne, że zwykli je stosować wobec świeżo podbitych terytoriów nie tylko bezpośredni następcy Tiglat-Pilessara III, ale też m.in. władcy babilońscy, perscy oraz monarchii powstałych po rozpadzie imperium Aleksandra Macedońskiego.  

Asyria kontra reszta świata

Panowanie dynastii sargonidów (721-610 r. p.n.e.) okazał się szczytowym okresem asyryjskiej mocarstwowości, a zarazem  kresem jej politycznego bytu. Ów czas naznaczył ciąg wojen z niemal wszystkimi sąsiadami – m.in. Elamem, Babilonią, Egiptem, Urartu oraz coraz groźniejszymi koczownikami napływającymi z Kaukazu i Wyżyny Irańskiej. Nie pozostało to bez wpływu na armie mezopotamskiego mocarstwa w ramach której dało się zauważyć formacje o ściśle wyznaczonym przeznaczeniu.

Jednostki saperów znacząco ułatwiły zdobywanie twierdz. Uzupełniono również indywidulane wyposażenie piechurów o akcesoria wspomagające ich mobilność w trudnych warunkach terenowych. Żołnierzy wyposażono bowiem w worki ze zwierzęcej skóry, które po wypełnieniu powietrzem ułatwiały pokonywanie przeszkód wodnych. Z kolei oddziały łuczników zasilono tarczownikami wyposażonymi w przewyższające człowieka tarcze z wikliny. Zapewniały one osłonę przed pociskami miotanymi przez analogiczne formacje przeciwnika. Rekrutów do armii pozyskiwano na zasadzie przymusowego poboru, choć niektóre plemiona – np. I’tun zamieszkujące obszary nad środkowym Tygrysem – uczyniły ze służby w wojsku swoją specjalność. To właśnie za pomocą przedstawicieli tego plemienia Sennacherib tłumił powstanie w Babilonie w roku 689 p.n.e. Co więcej na tyle skutecznie, że krnąbrne miasto zrównano z ziemią.

Za najbardziej elitarną jednostkę uważano tzw. quradu tj. „walecznych”, zazwyczaj pozostających w bezpośredniej bliskości króla. Byli to przysłowiowi najlepsi z najlepszych, odpowiednio wyselekcjonowani wojownicy o dużym doświadczeniu na polu bitwy. Śmiało można ich uznać za poprzedników osławionych „nieśmiertelnych”, gwardii perskiego króla królów. Tym samym armia Asyryjczyków w trakcie apogeum ich mocarstwowości ewoluowała ku wysoce wyspecjalizowanej strukturze jakiej nie posiadał żaden z ówczesnych przeciwników władców Niniwy i Assur. Umożliwiło to wykonywanie skomplikowanych operacji taktycznych, które wzbudzały zdumienie i lęk m.in. Urartyjczyków i Egipcjan.

Szczególnie przerażające wydawało się błyskawiczne tempo przemieszczania się asyryjskiej armii, która częstokroć pojawiała się w zbuntowanej prowincji zanim na dobrą sprawę udało się zorganizować skuteczny opór. Zwłaszcza, że lokalni satrapowie dysponowali sprawnie funkcjonującą siatką wywiadowczą. To samo można powiedzieć o asyryjskiej dyplomacji, której nierzadko udawało się zażegnać widmo szczególnie kłopotliwych sojuszy (np. pomiędzy Scytami, a Medami w czasach Assarhadona  - 681-669 p.n.e.). Znakomicie funkcjonowały służby logistyczne i kwatermistrzowskie organizujące sprawny transport taborów z wyposażeniem dla wojska. W tym także transportowanych w częściach machin oblężniczych, a niekiedy także okrętów (tak jak miało to miejsce podczas działań przeciwko Chaldejczykom nad Zatoką Perską w 694 r. p.n.e.).

Asyryjczycy nie stronili ponadto od używania nieco mniej konwencjonalnych metod osłabienia przeciwnika. Wiemy bowiem, że zwykli oni zatruwać studnie na nieprzyjacielskim terytorium grzybami halucynogennymi. Efekt był taki, że żołnierze wrogich armii popadali w obłęd. Jest to prawdopodobnie najstarszy odnotowany przypadek użycia broni biologicznej.

Tak zorganizowana machina wojenna zapewniła Asyryjczykom przewagę nad większością potencjalnych przeciwników. Znakomicie udowodniły to kampanie z lat 652-648 p.n.e. kiedy to Assurbanipal (669-627 p.n.e.) zmuszony był zmierzyć się z koalicją Babilonii, Elamu, Egiptu, plemiona arabskich oraz królestwa Lidii. Kilkuletnia wojna zakończyła się całkowitym zwycięstwem Asyryjczyków. Jednakże koszty imperialnej polityki oraz równoczesna aktywność na kilku frontach okazały się w dłuższej perspektywie zbyt wyczerpujące dla dysponującej ograniczonymi zasobami ludzkimi Asyrii.

Tymczasem na wschodzie wzmagał swoją aktywność szczególnie groźny przeciwnik. Bowiem spokrewnieni z Persami Medowie coraz śmielej naruszali strefę wpływów mezopotamskiego mocarstwa. Sprzymierzeni z Babilończykami zdołali opanować etniczną Asyrie równając z ziemią Assur (614 p.n.e.) i Niniwę (612 p.n.e.). Zażarte walki o Harran – ostatni bastion asyryjskiej obrony który kilkukrotnie przechodził z rąk do rąk – zakończyły się w roku 610 p.n.e. zdobyciem tego miasta. W pięć lat później, resztki oddziałów asyryjskich (a przy okazji posiłkujących ich Egipcjan) Babilończycy rozgromili w bitwie pod Karkemisz. Tym samym dzieje Asyrii w dramatycznych okolicznościach dobiegły końca.

Fama ludobójców

Postała jednak pamięć o bezwzględnych zdobywcach do czego walnie przyczynili się sami Asyryjczycy. Nie tylko swoimi czynami, ale też ich gorliwym nagłaśnianiem za pomocą m.in. reliefów ukazujących bezwzględne pacyfikacje podbitych ludów. Tymczasem już H. W. G. Saggs w klasycznej pracy „Wielkość i upadek Babilonii” (Warszawa 1973) wyrażał sceptycyzm wobec nazbyt krytycznego postrzegania Asyryjczyków. W jego przekonaniu pod względem stosowanych represji nie odbiegali oni od współczesnych im standardów. Zwłaszcza, że nawet szczególnie napastliwy wobec Asyrii biblijny prorok Nahum zarzuca jej: „Rozmnożyłaś swoich kupców ponad gwiazdy niebios” (3, 16). Być może właśnie w tym tkwi sedno wysiłków władców z Niniwy i Assur na rzecz wytworzenia administracji imperialnej, której zasadniczym celem było zabezpieczenie szlaków handlowych przed chaosem powodowanym przez koczowników.

I rzeczywiście pod asyryjskim panowaniem Bliski Wschód przeżywał okres wzmożonej prosperity gospodarczej nie zakłócanej migracjami nomadów. Rozkwitło wiele ośrodków przetwórstwa jak chociażby filistyński Ekron produkujący oliwę na skale wręcz przemysłową. Dystrybucja tego produktu (jak również wielu innych) nie byłaby możliwa gdyby nie zapewnione przez asyryjskie garnizony bezpieczeństwo. Dotyczy to zwłaszcza północno-zachodnich kresów imperium stale niepokojonych przez koczowniczych Scytów i Kimmeriów. Po zagładzie Asyrii nic już nie stało na przeszkodzie by fala barbarzyńskich najeźdźców zniweczyła dokonania mezopotamskiego mocarstwa na rzecz wytworzenia wolnej przestrzeni handlowej. Stale ograniczani przez Medów królowie Babilonu nie byli w stanie odtworzyć tak dogodnych gospodarce warunków. Dało się to odczuć już pod koniec panowania Nabuchodonozora II (605-562 p.n.e.) wzmagającą się inflacją oraz deficytem wcześniej łatwo dostępnych surowców. Tym samym epoka mocarstw mezopotamskich miała się ku końcowi.

Nie w tym rzecz by silić się na usprawiedliwianie niewątpliwie surowego ludu jakim byli Asyryjczycy. Warto jednak pamiętać, że ich imponująca armia służyła konkretnemu celowi – zapewnieniu bezpieczeństwa rodzimym kupcom dostarczającym Asyrii tych surowców, których w owym kraju brakowało. Niestety presja często agresywnych sąsiadów (zwłaszcza wyjątkowo kłopotliwych Aramejczyków) nie pozostała bez wpływu na psychikę Asyryjczyków,  którym nie pozostała inna ewentualność niż przetrwać podejmując ekspansje. I to wbrew pozorom z korzyścią dla ogólnego rozwoju Bliskiego Wschodu. W innym przypadku zniknęliby oni z dziejowej areny zapewne kilkaset lat wcześniej niż miało to miejsce w rzeczywistości. Jak widać jednak moc propagandy Asyryjczyków, z założenia mającej na celu odstraszać ewentualnych buntowników, okazała się znacznie bardziej żywotna niż ich imperium.

„Młot na buntowników”

Niestety nie zachowało się zbyt wiele świadectw dotyczących asyryjskich machin wojennych. Naszym głównym źródłem wiedzy na ten temat niezmiennie pozostają reliefy m.in. z pałaców w Niniwie, Dur-Szarrukin i Kalach. Jeden z nich ukazuje oblężenie judejskiej twierdzy Lakisz (701 r. p.n.e.) szturmowanej za pomocą wyposażonej w sześć kół machiny zwieńczonej wieżyczką równą wysokości murów obronnych. Łucznicy miotali strzały w kierunku obrońców usiłując oczyścić z nich blanki i tym samym umożliwić przedostanie się na mury żołnierzy ukrytych wewnątrz machiny. Na przedzie znajdowała się belka zwieńczona żelazną (bądź też brązową) nasadą, którą dzięki unoszeniu (za pomocą liny) i opadaniu – na zasadzie uderzeń młota - stopniowo doprowadzano do wykruszenia muru. Często użytkowano też tradycyjne tarany (również pod osłoną wieży oblężniczej), głównie do forsowania bram. W podobnym celu wykorzystywano belki zakończone ostrymi grotami. W zamiarze osłonięcia machiny przez pociskami nieprzyjaciela (oraz ewentualnego podpalenia) jej powierzchnie pokrywano surowymi, niegarbowanymi skórami.

„Starożytni minerzy”

Zadanie ówczesnych saperów polegało na drążeniu tuneli pod nieprzyjacielskimi fortyfikacjami, które następnie wypełniano łatwopalnym materiałem. Po wznieceniu pożaru spaleniu ulegały nie tylko np. gałęzie, ale też podpory stropu tunelu co doprowadzało do obsunięcia się podkopanej budowli. Ową metodę zwykło się określać mianem pokładania min i z dużym powodzeniem stosowaną ją (choć z czasem przy użyciu prochu) aż do czasów nowożytnych (m.in. podczas oblężenia Kamieńca Podolskiego w 1672 r.).

Przemysław Mazur

Tagi: