Niezwykłe miejsce w lasach podgdańskiego Zaskoczyna.

Po uporaniu się z powojennym kryzysem gospodarczym, jeszcze w I. połowie lat 20-tych władze Wolnego Miasta rozpoczęły realizację szeroko zakrojonych planów budownictwa mieszkaniowego. Powstały wówczas charakterystyczne do dnia dzisiejszego ciągi takich ulic, jak Kościuszki we Wrzeszczu, dolna część Powstańców Warszawskich, czy też część ulicy Kartuskiej. Jednakże inwestycje te ograniczały się niemal wyłącznie do tkanki miejskiej Gdańska. W roku 1927 wybory do Volkstagu wygrywają Socjaldemokraci. Do ich haseł wyborczych należały także te, mówiące o poprawie standardu życia ludności niżej uposażonej. Standardu życia, to znaczy także zdrowia

 

Największym projektem w tym zakresie było utworzenie ośrodków sanatoryjno-prewencyjnych dla dzieci z ubogich rodzin. Ośrodki te planowano wybudować na terenach nieprzemysłowych, z dala od ośrodków miejskich. Wybór lokalizacji padł na wybudowania Wordel (dzisiejsze Orle) na Wyspie Sobieszewskiej, lasy na obrzeżach Sztutowa, oraz na lasy między Zaskoczynem a Mierzeszynem. Projekt ten, jak na ówczesne czasy był nowatorski na wielu płaszczyznach jego realizacji. Inwestorem nie był Senat, lecz powiat. W przypadku Zaskoczyna był to powiat Gdańskie Wyżyny. Powiat, wspólnie z władzami centralnymi, zatroszczyły się też o rozpowszechnienie idei takiego ośrodka, począwszy od poszukiwania odpowiedniego miejsca, aż po zaangażowanie, na poły społeczne, przedsiębiorców najróżniejszych branż, które niezbędne były przy realizacji tego przedsięwzięcia. Stosując dzisiejszą nomenklaturę możemy stwierdzić, że mamy tu przykład doskonałego partnerstwa publiczno-prywatnego. Grunt pod budowę ośrodka zaoferował miejscowy posiadacz ziemski Graf von Kamnitz. Wydzielono działkę o powierzchni ponad 13.000 m2. I choć położona była ona bliżej Mierzeszyna, wchodziła jednak w obszar należący do wsi Zaskoczyn. Projekt architektoniczny zlecono architektowi Riechertowi, a nad przebiegiem budowy czuwał architekt Witte.

 

 

 

Plany budowy obiektu w Zaskoczynie zbiegły się z coraz bardziej wyraźnym triumfem odpowiadającego ideologicznie socjaldemokratom modernizmu. Nowy prąd architektoniczny, który narodził się zaraz po I wojnie światowej, operował prostą formą, wywodzącą się z funkcji i konstrukcji, odrzucając zaś historyzm, nawiązania i stylizacje. Architekci modernistyczni zakładali, że ich podstawową rolą jest spełnienie wymogów funkcji którą ma pełnić obiekt. Jednym z naczelnych haseł modernizmu była maksyma Sullivana Form follows function, co tłumaczy się jako forma wynika z funkcji (lub też forma następuje po funkcji). W nurt modernizmu wpisywały się popularne wówczas w Niemczech i Wolnym Mieście idee Bauhaus, czyli uczelni artystyczno-rzemieślniczej, która powstała w Weimarze z połączenia Akademii Sztuk Pięknych i Szkoły Rzemiosł Artystycznych w 1919 r., później od 1925 r. działająca w Dessau i w latach 1932-1933 w Berlinie. Bauhaus to dzieło architekta Waltera Gropiusa, który zasłynął w 1914 roku wzorcową fabryką wraz z biurowcem na potrzeby średnich przedsiębiorstw – tył budynku fabryki pokrywała szklana ściana, fasada z przodu była pozbawiona okien, pokryta płytami z wapienia modelowanymi na cegłę. W 1918 Gropius aktywnie działał w Novembergruppe, która miała realizować idee rewolucji październikowej w sztuce. i w komunistycznej Radzie pracowniczej sztuki, której przewodniczył.

Prace budowlane rozpoczęto z końcem lata roku 1929. Były one znacznie utrudnione przez bardzo ciężki dojazd duktami leśnymi, w których to co raz zapadały się ciężkie pojazdy kołowe. Mimo tego wielkie zaangażowanie wszystkich firm i społecznych pomocników pozwoliło na ukończenie prac, wraz z całkowitym wyposażeniem już z początkiem lipca następnego roku. Robotnicza gazeta Wolnego Miasta Danziger Volksstimme poświęciła otwarciu ośrodka w Zaskoczynie specjalną kilkustronicową wkładkę! W podziękowaniu za ofiarność w realizacji tego przedsięwzięcia umieszczono także reklamy wszystkich zaangażowanych w budowę firm. Fakt ten świadczy, że ośrodek w Zaskoczynie był też jednym ze sztandarowych symboli polityki socjalnej rządzących wówczas socjaldemokratów.

 

Ośrodek w Zaskoczynie był największym ze zrealizowanych trzech projektów. Budynek miał 41 metrów wysokości 13,5 m szerokości i 15,5 m wysokości. W kontraście do zielonego otoczenia lasów postanowiono pomalować fasadę na biało. Budynek składał się z czterech kondygnacji. Dwie górne zajmowały sale dla dzieci., po osiem na każdej z kondygnacji. Łącznie przewidziano możliwość jednorazowego przyjęcia 80 pensjonariuszy. Parter zajmowały kuchnie i jadalnia, ale także pracownia rentgenowska. Piwnice zagospodarowano dla celów higieny, to znaczy natryski, wanny, ale także umieszczono tam salę dezynfekcyjną. Szczególną dumą napawało najnowocześniejsze na owe czasy wyposażenie infrastrukturalne. Nowoczesne urządzenia grzewcze, wentylacyjne, a nawet pralnia. Od budynku głównego odchodziła, zachowana do dzisiaj 80 metrowa hala do leżakowania. Na placu przed budynkiem zorganizowano boisko sportowe, wyposażone także w przyrządy gimnastyczne. O jakości całego przedsięwzięcia niech świadczy fakt wybudowania niecki basenowej na skraju terenu ośrodka. Ze względu na odległe położenie Zaskoczyna od większych miejscowości zadbano także o pomieszczenia mieszkalne dla personelu.

Ramowy program sanatoryjny przewidywał średnią długość pobytu dzieci nawet do 8 tygodni. Ośrodek w Zaskoczynie od samego początku cieszył się ogromnym zainteresowaniem i robił na jego małych pensjonariuszach wielkie wrażenie. Sam Günter Grass opisywał swój pobyt w Zaskoczynie kilkukrotnie, między innymi w Psich Latach. Niestety nie wiemy do końca, czy przebywał on tam jeszcze jako pensjonariusz ośrodka, czy już jako uczestnik pobytów (na co wskazywałyby fragmenty z Psich Lat) w tzw. Ośrodku Szkolnym. Ośrodek w Zaskoczynie, jak i pozostałe dwa ośrodki nie funkcjonowały zbyt długo w zgodzie ze swoim pierwotnym przeznaczeniem. Po dojściu do władzy NSDAP postanowiono przekwalifikować ośrodki do celów szkolenia młodych kadr partii.

W przypadku Zaskoczyna miało to miejsce już na przełomie lat 1933/34. Całość usankcjonowana została rozporządzeniem Adolfa Hitlera z 4 grudnia 1934, którym to przemianowano ośrodek w Zaskoczynie na Gauführerschule (Okręgową Szkołę Przywódców) czyli, kolokwialnie ujmując, na „Kuźnię Kadr”. Swoją funkcję szkoleniową ośrodek w Zaskoczynie pełnił także dla innych środowisk. Ciekawostkę na ten temat podaje międzywojenna polskojęzyczna Gazeta Gdańska z 28.02.1934, donosząc, że w Zaskoczynie miało miejsce szkolenie dla pastorów ewangelickich, którego celem było przygotowanie ich do głoszenia ewangelii w nowym, narodowosocjalistycznym ujęciu. W szkoleniu mieli wziąć udział wszyscy pastorzy diecezji gdańskiej! W późniejszych latach ośrodek przemianowano już bezpośrednio na Adolf-Hitler-Schule, co oznacza, że stał się on jednym z partyjnych centrów szkolenia.

 

Do wybuchu wojny ośrodek w Zaskoczynie kilkakrotnie zmieniał swoje, przeznaczenie, jednakże zawsze było ono związane z celem kształtowania młodych elit, lub też ze szkoleniem działających już aktywnie członków i współpracowników NSDAP.

Chcąc podnieść rangę tego miejsca, w roku 1943 Gauleiter Albert Forster podarował ośrodkowi niezwykły prezent, a była nim rzeźba „nadwornego” wówczas rzeźbiarza Adolfa Hitlera, Austriaka Josefa Thoraka „Mutter mit Kind”. Thorak pracował nad tym dziełem w latach 1940-42, a zaprezentowana została ona podczas corocznej wystawy „ Grosse Deutsche Kunstausstellung”, czyli największej wystawie sztuki w nazistowskich Niemczech. Autor rzeźby, Josef Thorak urodził się w lutym 1889 r. w austriackim Salzburgu. Jego pierwszym nauczycielem był własny ojciec, z zawodu mistrz garncarski. To on nauczył syna podstaw rzeźby. On też wysłał go w 1912 r. na studia, najpierw do Wiednia, a potem do Berlina. Młody Thorak jeszcze na studiach zafascynował się ludzkim ciałem. Wtedy spod jego ręki, początkowo z wosku i z gliny, zaczęły wychodzić wysportowane, ludzkie postacie. Z czasem nietrwałe materiały zastąpił brąz i kamień. Jedno z pierwszych dojrzałych dzieł artysty możemy oglądać na Środkowym Wybrzeżu. "Pomnik Wojownika" z Ustki. Upodobanie Thoraka dla rzeźby monumentalnej przyniosła mu w 1930 roku szereg kontraktów rządowych, szczególnie w Turcji. Szybko znalazły też uznanie w kręgach narodowych socjalistów, w tym samego Hitlera. To właśnie naziści stworzyli artyście idealne warunki do pracy. Dali mu rozległą pracownię i pełen portfel zamówień. Thorak, podobnie jak Arno Breker, swoimi monumentalnymi pracami wpisywał się idealnie w ideologię „Blut und Boden”, opartą na przywiązaniu ludzi do ziemi, na której żyją. Jej gorącym propagatorem był też Reichsfuhrer Heinrich Himmler. Nic dziwnego, że tworzone w tej konwencji dzieła Thoraka ozdabiały najważniejsze projekty Alberta Speera, m. in. niemiecki pawilon na wystawie światowej w Paryżu w1937r., Kancelarię Rzeszy, monumentalny wyjazd na autostradę i stadion olimpijski. Artysta nie próżnował też po wybuchu II wojny światowej. Około roku 1942 dostał zlecenie na wyrzeźbienie nowego pomnika Mikołaja Kopernika. W 1943 r. Albert Forster wmurował w Toruniu kamień węgielny pod nowy obelisk. Thorak pomnik wykonał, lecz koniec wojny sprawił, że interesujący, bardzo prywatny w formie Kopernik, zamiast w Toruniu, stoi dziś w Salzburgu. Pod koniec wojny, dokładnie w 1944 roku, Thorak stracił uznanie Führera. Z braku zajęć zajął się między innymi działalności paserską na rynku dzieł sztuki. Umarł w 1952 r, mając 63 lata, w zamku Hartmannsberg w Bawarii.

Chcąc podkreślić doniosłość dzieła rzeźbę umiejscowiono jako centralny element przedpola głównej fasady kompleksu. Po 1945 roku budynek uległ przekształceniom. Dziś dawna elewacja frontowa stała się elewacją boczną, a rzeźba nie zmieniając swojego ustawienia znalazła się na wiele dziesięcioleci między pawilonem dzisiejszego Domu Pomocy Społecznej, a halą do leżakowania, lub jak się czasami mówi tarasem słonecznym. Nadnaturalnej wielkości (wysokość 2,30m) figura kobieca wykuta została z jasnego trawertynu z delikatnym użyleniem. Przedstawienie pokazuje siedzącą na bloku kobietę, ubraną w letnią suknię, która karmi niemowlę. Włosy spięte. Nagie, nieco wydłużone, mocne ramiona i stopy. Podobnie wydłużona szyja i ręce, nadające postaci delikatności i wdzięku.

Przedstawienie asymetryczne, zorientowane frontalnie i w prawą stronę. Postać odwrócona plecami do fasady i tarasu słonecznego. Na bocznej ścianie bloku sygnatura, wykonana klasyczną łacińską czcionką „Thorak 1942.”

Rzeźba szczęśliwie przetrwała wojnę, a kiedy obiekt wrócił do funkcji sanatoryjnej, zapomniano tak o autorze, jak o metryczce obiektu. Okoliczna ludność, oraz pensjonariusze nazywali ją po prostu „Maryjką”. W roku 2008, podczas czyszczenia trawertynu z porastających go mchów, dyrektor Domu Pomocy Społecznej „Leśny”, Waldemar Dowgiert odkrył nazwisko autora i datę 1942. Po krótkiej kwerendzie wiedział, że ma do czynienia z całkowicie zapomnianym a niezwykle wartościowym dziełem sztuki. Po wieloletnich staraniach i jednoczesnych pracach konserwatorskich, jesienią ubiegłego roku przeniesiono rzeźbę w okolice głównej bramy wjazdowej ośrodka, dzięki czemu ta, w naszym powiecie chyba najwartościowsza z punktu widzenia historii sztuki rzeźba stojąca na wolnym powietrzu, może być podziwiana przez wszystkich zainteresowanych sztuką i dziejami tego miejsca.

 

Bartosz Gondek

Marek Kozłow

(Fot) Archiwum, Forum Fawny Gdańsk i Wolne Forum Gdańsk, Marek Kozłow

 

Tekst ukazał się także w formie drukowanej w numerze czwartym kwartalnika Artystyczno-Historycznego “Neony-tożsamość” , który ukazuje się w Powiecie Gdańskim zas sprawą Romana Ciesielskiego

 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: