Jan Henryk Żychoń ważne rocznice, mieszkania i śmierć arcyszpiega

Jan Henryk Żychoń, Monte Cassino, Północna.tv, Strefahistorii.pl, Gondek, Jendrzejewski, Gdańsk, Wolne Miasto Gdańsk
W tym roku mija 90 rocznica objęcia przez mjr Jana Henryka Żychonia placówki wywiadowczej w Gdańsku. W tym tygodniu minęła też kolejna rocznica śmierci polskiego asa wywiadu. Przypomnijmy - poległ podczas szturmu na wzgórzu "Widmo", w czasie walk pod Monte Cassino.
 
Bartosz Gondek  Artur Jendrzejewski
 
Z tej okazji postanowiliśmy na łamach "Strefy Historii" przypomnieć postać Jana Henryka Żychonia w dwojaki sposób. Po pierwsze przybliżając jego postać. Po drugie zaś, umieszczając na końcu tekstu odnośnik do naukowego "Rocznika Gdańskiego", w którym opisaliśmy wszystkie gdańskie mieszkania polskiego "arcyszpiega". O majorze Żychoniu – asie polskiego wywiadu,  pisano już dużo, przedstawiając jego karierę, która od najmłodszych lat związana była z wojskiem, ale także omawiając organizację polskiego wywiadu działającego na kierunku niemieckim. Właśnie na tym odcinku mjr Jan Henryk Żychoń dał się poznać jako, z jednej strony wybitny organizator i dowódca oraz wymagający przełożony, a z drugiej rubaszny towarzysz pijackich biesiad. To oraz życie w luksusach, na które nie było stać przeciętnego oficera, przyczyniło się do poważnej krytyki jego osoby. Oponentami byli oficerowie wywiadowczy pracujący na kierunku wschodnim, zazdroszczący mu sukcesów. Trzeba jednocześnie dodać, że kierownictwo polskiego wywiadu, nie widziało w zachowaniu i osobie Żychonia problemu, liczyła się skuteczna praca. Dlatego też awansowano Żychonia na wyższe stopnie i jednocześnie chwalono za osiągane sukcesy.
Pod koniec lat trzydziestych co raz głośniej słychać było krytykę już nie tylko zachowania Żychonia, ale także jego metod pracy. Przypomnijmy, od 1928 r. Żychoń kierował polskim wywiadem w Wolnym Mieście Gdańsku, zadając często dotkliwe ciosy stronie niemieckiej. W swojej pracy nie przebierał w środkach, które często wykraczały poza normy  prawne. Głównym oskarżycielem Żychonia był kpt. Antoni Jerzy Niezbrzycki, pracujący na kierunku wschodnim. Kreując się jednak za wyrocznię w kwestiach całości polskiego wywiadu, na początku 1939 r. powiadomił przełożonych o podejrzeniach współpracy Żychonia z wywiadem niemieckim. Z racji braku dowodów nie podjęto żadnych działań. 
Jan Henryk Żychoń Monte Cassino Północna.tv, Strefahistorii.pl, Gondek, Jendrzejewski.
Po wybuchu II wojny światowej, Żychoń najpierw przedostał się do Francji, a po jej kapitulacji do Wielkiej Brytanii, gdzie objął stanowisko Szefa Wydziału Wywiadowczego Oddziału Informacyjno-Wywiadowczego Sztabu Naczelnego Wodza. Służąc na tym stanowisku przyczynił się do rozbudowy polskiego wywiadu, który zdobywał informacje niemal z całego świata. Żychoń posiadał przez to ogromną wiedzę o tajnych służbach, aktualnych stosunkach polityczno-wojskowych i różnych operacjach.
W trakcie pobytu u sojuszników nasilił się jego konflikt z kpt. Jerzym Niezbrzyckim oraz mjr. Tadeuszem Nowińskim, którzy dalej publicznie oskarżali Żychonia o kontakty z wywiadem niemieckim. Żychoń tym razem wytoczył tajny proces sądowy wspomnianym oficerom Referatu „Wschód”. Sąd, w wyniku braku dowodów na współpracę Żychonia z Niemcami, skazał Jerzego Niezbrzyckiego i Tadeusza Nowińskiego na kilka tygodni aresztu. Kara nigdy nie została wykonana.
Mimo wygranej sprawy, Żychoń opuścił sztab i poprosił o przeniesienie do struktur Armii Krajowej. Obowiązujące przepisy nie pozwalały na szybką rekrutację, wskazywały najpierw  potrzebę odbycia sześciomiesięcznego szkolenia, stąd też jego akces do służby na froncie. Powodem rezygnacji z dalszej służby w wywiadzie  miało być, przede wszystkim brak poparcia dla jego osoby przez dowództwo oraz atmosfera nieufności, o czym pisał do swojego przełożonego płk. Stanisława Gano. Ten jeszcze przed rozprawą sądową, w uznaniu zasług Żychonia skierował wniosek o awans na stopień podpułkownika. Niestety sprawa nie miała swojej kontynuacji. 
Skierowanie na linię wroga osoby z ogromną wiedzą wywiadowczą i zagranicznymi kontaktami, wydaje się mało poważną decyzją. Jednak podjął ją, zapewne także pod wpływem kręgów londyńskich, które dowiedziały się o procesie, Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski. Ostatecznie, 12 kwietnia 1944 r. Żychoń podejmując staż objął stanowisko drugiego zastępcy dowódcy 13. Wileńskiego Batalionu Strzelców, który wówczas stacjonował w włoskiej miejscowości Valle Agricola. Tragizm tej sytuacji miał swój finał już miesiąc później, w walkach o Monte Cassino, a dokładnie podczas zdobywania wzgórza San Angelo. „W ramach drugiego natarcia w dniu 17 maja, 16 i 17 bataliony zdobyły „Widmo” i częściowo San Angelo, 13 WBS został ponownie wprowadzony do walki z zamiarem zdobycia „Winnicy” i wzg. 575. O godz. 10.45 kompanie 13 batalionu ruszyły ze stoków „Widma” wraz z 16 Lwowskim Batalionem Strzelców do natarcia na pozostałą część wzg. San Angelo, natarcie prowadzone było pod silnym ogniem broni maszynowej i moździerzy oraz artylerii. Ok. godz. 12 w jego trakcie polegli dowódca 13 batalionu ppłk. Władysław Kamiński i dowódca 1 kompanii strzeleckiej kpt. Wacław Buyko. Batalion zaległ ponownie. Po ok. godzinie czasu wracający wówczas ze stanowisk 13 batalionu poległ również dowódca 5 Wileńskiej Brygady Piechoty płk. Wincenty Kurek. Po śmierci ppłk. Kamińskiego dowództwo objął jego II zastępca mjr. Jan Żychoń. O godz. 15.45 gdy wydawał rozkaz do natarcia na szczyt San Angelo poległ i on. Z szeregów batalionu podczas tego natarcia poległo i zostało rannych wielu żołnierzy różnych stopni. Z uwagi na powyższe dowództwo nad batalionem objął najstarszy stopniem kpt. Marcelian Czechowski, dowódca 2 kompanii strzeleckiej i wycofał żołnierzy batalionu na „Widmo”, gdzie pozostali na stanowiskach obronnych do rana 18 maja”.
Ostatnie chwile majora Żychonia zapamiętał pchor. Stanisław Żurakowski: „Pada jeden, drugi pocisk, mjr Stańczyk przyklęka, bo nigdy nie padał, ja klękam, choć wolałbym upaść, ale fason mi nie pozwala, a mjr Żychoń opiera mi się na ramieniu, żeby uklęknąć i jęknął. Poderwałem się i przez moje ręce zwalił się na ziemię. Ułożyłem go na wznak, podniosłem mu głowę, a on mówi: «za Polskę i dla Polski» i to był zdaje się koniec” 2. Major Jan Henryk Żychoń zmarł, w wyniku odniesionych ran, następnego dnia – 18 maja 1944 r. w szpitalu polowym. Pochowany został 25 maja na cmentarzu pod Monte Cassino. 
Pośmiertnie odznaczono go orderem Virtuti Militari V klasy, orderem Polonia Restituta V klasy, Krzyżem Niepodległości, Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem na Śląskiej Wstędze Waleczności i Zasługi, czechosłowackim kawaleryjskim Orderem Białego Lwa, estońskim Orderem Kotkarist oraz Orderem Imperium Brytyjskiego IV klasy. 
Zarzuty o współpracę Żychonia z wywiadem niemieckim wysuwano jeszcze po jego śmierci. Nawet dziś słyszalne są słowa mówiące o rzekomej podwójnej grze asa polskiego wywiadu, jednak prócz pustych i krzywdzących słów nie przedstawia się na to żadnych dowodów.
 
Obszerniej o miejsach w których mieszkał major Jan Henryk Żychoń, podczas swojego pobytu w Gdańsku, znajdziecie Państwo w najnowszym wydaniu Rocznika Gdańskiego, pod adresem:
 
 http://rocznikgdanski.gtn.cba.pl/files/Rocznik_Gda%C5%84ski_2015-2016.PDF#page=19
 
(Red.) Bartosz Gondek Artuej Jendrzejewski (fot.) Artur Jendrzejewski 

Chcesz być na bieząco z informacjami ze świata historii? Jesteśmy na facebooku polnocnej.tv. Szukaj nas na Twitterze oraz wyślij nam maila. 

Tagi: